Z Polską jako samodzielnym czynnikiem politycznym zaczęto liczyć się nad Dnieprem dopiero we wrześniu–październiku 1918 r. – w obliczu ewidentnej już klęski mocarstw centralnych. Nawiązano wówczas wzajemne stosunki dyplomatyczne, przy czym stronę polską reprezentowała jeszcze powołana przez okupantów Rada Regencyjna. Negocjacje prowadzone w Kijowie przez jej wysłannika, Stanisława Wańkowicza, wyraźnie wskazywały, iż hetman Skoropadski nastawiony jest pojednawczo wobec zachodniego sąsiada i nie zamierza angażować się w konflikt z Polską – zwłaszcza na odcinku galicyjskim[1].
Dość dobrze rokujące kontakty urwały się w związku z wybuchem antyhetmańskiej rewolty nad Dnieprem oraz z powstaniem Dyrektoriatu, głoszącego hasło odnowienia Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL). Wydarzenia te – trzeba dodać – przyjęto w Warszawie z zadowoleniem. Od czasu ogłoszenia przez Pawła Skoropadskiego hramoty o federacji z Rosją oceniano, iż rząd hetmański „ostatecznie przestał być rządem narodu ukraińskiego”, stał się zaś „kliką carskich sług i rusyfikatorów, których zakusy są w bezwzględnej sprzeczności z interesami Polski” [2]. Inna była już w tym czasie sytuacja nad Wisłą. Po załamaniu się niemiecko–austriackiej okupacji władzę przejęły tu czynniki skupione wokół Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, zdecydowanie opowiadające się za niepodległością Ukrainy i za powiązaniem wschodniego sąsiada sojuszem politycznym z Polską.
Pierwsze kontakty z rządem Dyrektoriatu zdawały się usprawiedliwiać polskie nadzieje. W styczniu 1919 r. bawiła w Warszawie ukraińska misja dyplomatyczna, zapowiedziano też utworzenie stałego przedstawicielstwa URL przy rządzie Rzeczypospolitej. Wkrótce wzajemne stosunki znalazły się jednak w impasie. Wysyłka kolejnych misji zablokowana została na skutek protestów wpływowego dowódcy Strzelców Siczowych, Jewhena Konowalca, niechętnego porozumieniu z Polską[3]. Na stosunkach Warszawa–Kijów zaciążył poważnie polsko–ukraiński konflikt zbrojny, toczący się w Galicji Wschodniej. URL zaangażowała się weń pośrednio, zawierając w styczniu 1919 r. unię państwową z republiką zachodnioukraińską (ZURL). Wspomagała odtąd rodaków zza Zbrucza – zresztą w dość ograniczonym wymiarze – posiłkami wojskowymi, dostawami broni i amunicji. W mniejszym stopniu wpływały na polsko–ukraińskie relacje lokalne walki na terenie zachodniego Wołynia.
Silne lobby galicyjskie nad Dnieprem ostro występowało przeciwko jakimkolwiek kompromisom w sporze z Polakami, władze URL wahały się jednak, co uczynić. Wojna z Polską niepotrzebnie rozpraszała siły ukraińskie, które przeciwstawić trzeba było wrogowi groźniejszemu – bolszewikom. Naciskom ze strony Galicjan zdecydował się oprzeć ukraiński minister spraw zagranicznych Kost’ Macijewycz, który 22 lutego 1919 r. konferował z polskim posłem Bohdanem Kutyłowskim. Zdaniem ministra sprawa „ugody, choćby tymczasowej, z Polską” stanowiła – obok zawarcia porozumienia z Ententą – jedno z dwóch pierwszoplanowych zadań polityki ukraińskiej[4]. Efektem rozmów z Kutyłowskim stało się wysłanie do Warszawy urzędnika ukraińskiego MSZ, niejakiego Borysa Kurdynowskiego. Nie było winą Macijewycza, iż misja ta okazać się miała, niestety, zwykłą polityczną awanturą[5].
Ówczesny szef ukraińskiej dyplomacji należał do centroprawicowej partii socjalistów–federalistów (UPSF). Nie posiadała ona wprawdzie szerszego oparcia w masach członkowskich, dysponowała jednak imponującym na tle pozostałych stronnictw zapleczem intelektualnym. W szeregach UPSF znalazła się najliczniejsza bodaj grupa zwolenników zbliżenia z Polską. Nie jest chyba przypadkiem, iż socjalfederalistami byli zarówno Wiaczesław Prokopowycz, który stał na czele misji wysłanej na początku 1919 r. do Warszawy, jak i Ołeksander Karpynski i Petro Stebnycki, typowani na kolejnych przedstawicieli dyplomatycznych URL w Polsce.
Głównym rzecznikiem porozumienia z Rzecząpospolitą stać się miał wkrótce Naczelny Ataman Wojsk URL Symon Petlura. Początkowo wychodził on przede wszystkim z przesłanek natury militarnej, trzeźwo oceniając nikłe szanse równoczesnej walki przeciwko Polakom i Armii Czerwonej. Pod koniec lutego 1919 r. Petlura wziął udział w rokowaniach z aliancką komisją rozjemczą w Chodorowie. W ich trakcie bezskutecznie usiłował nakłonić delegację rządu wschodniogalicyjskiego do zawarcia rozejmu z Polakami – na warunkach proponowanych przez przedstawicieli Ententy. Oznaczałoby to konieczność trudnego kompromisu terytorialnego z Rzecząpospolitą, umożliwiłoby jednak władzom ukraińskim zdobycie międzynarodowego uznania i pozwoliło przerzucić znaczne siły na front przeciwbolszewicki[6].
W drugiej połowie maja 1919 r. doszło z inicjatywy Naczelnego Atamana do polsko–ukraińskich negocjacji wojskowych, które z różnym natężeniem prowadzone być miały przez najbliższe kilka miesięcy[7]. Celem Petlury było doprowadzenie do zawieszenia walk, a następnie do zawarcia przymierza z Polską – wymierzonego nie tylko przeciw „czerwonej”, ale i „białej” Rosji. Naczelny Ataman dojrzewał w tym czasie – jak się wydaje – do przekonania o trwałym charakterze antagonizmu ukraińsko–rosyjskiego. Nie dysponujemy, niestety, jego wypowiedziami z połowy 1919 r., nieco późniejsze wynurzenia Petlury są jednak w tym względzie bardzo wymowne. „My – Polska i Ukraina – pisał w marcu 1920 r. ówczesny Prezes Dyrektoriatu – powinniśmy osiągnąć porozumienie, by oprzeć się Rosji. Wskazywanie na historię polsko-ukraińskich nieporozumień w przeszłości nie jest argumentem dla współczesnego realnego polityka. Nowe warunki wymagają również z polskiej strony korekty przeszłej polityki, a interes życiowy Polski zmusza ją, by mieć niepodległą Ukrainę. Ci ukraińscy działacze, którzy popychają nas w objęcia federacji rosyjskiej – to ludzie bez państwowej perspektywy…”[8]. Wyraźnie nuta antyrosyjska brzmi w późniejszym liście Petlury, w którym precyzował on na użytek Sztabu Generalnego cele ukraińskiej walki wyzwoleńczej: „Walka prowadzona być winna […] przeciwko Rosji, jaka by ta nie była – bolszewicka, konstytucyjno-carska czy absolutystyczno-monarchiczna […]. Wymóg ten logicznie wypływa z całej historii stosunków ukraińsko-rosyjskich, wnioski i nauka których mówią nam, iż Moskwa jest i pozostanie na wieki naszym historycznym, nieprzejednanym wrogiem”[9].
Diametralnie różne stanowisko zajęła druga wielka postać ukraińskiej sceny politycznej tego czasu – wybitny myśliciel, późniejszy ideolog ruchu hetmańskiego, Wiaczesław Łypynski, który wiosną 1919 r. pełnił obowiązki posła URL w Austrii. Rozumiał on, że Ukraina stoi przed koniecznością szukania sojuszu z jednym ze swych historycznych wrogów. Porównując – w liście do ówczesnego ministra spraw zagranicznych URL Wołodymyra Temnyckiego – ich siły i cele, dochodził jednak do wniosku: „Między Polską a Moskwą wybór jasny. Polacy są dla nas wrogami niebezpieczniejszymi od Moskali. Za słaby jest polski naród i zbyt wielkie terytorium ukraińskie, by Polacy mogli nas wszystkich sobie podporządkować, byśmy mogli pod ich rządami jednoczyć nasze ziemie i z państwem polskim ‘robić unię’. Zresztą na to Polacy nie pójdą. Im są potrzebne tylko nasze ziemie zachodnie, dość już spolonizowane, żeby przy pomocy własnego aparatu państwowego całkiem je spolszczyć. […] Dlatego ani piędzi ziemi nie wolno nam pozostawić pod panowaniem Polski czy innego zachodniego sąsiada…”. Jedynym wyjściem, według Łypynskiego, był antypolski sojusz i federacja Ukrainy z Rosją[10].
Urzędujący od pierwszej dekady kwietnia 1919 r. socjalistyczny gabinet Borysa Martosa zdawał się nie posiadać szerszej koncepcji ułożenia stosunków z sąsiadami. Ze śmiałą inicjatywą wystąpiła natomiast prawicowa opozycja. Pod koniec kwietnia 1919 r. na terytorium Polski zbiegł przywódca nieudanego puczu wojskowego w Równem, ataman Wołodymyr Oskiłko, związany z partią niepodległościowców–socjalistów (UPSS). Konferował on w Warszawie z Józefem Piłsudskim, któremu przedstawił następnie dwa memoriały, zawierające propozycje unormowania stosunków polsko–ukraińskich[11]. Oskiłko i towarzyszący mu sekretarz UPSS, Osyp Macjuk, oferowali Polsce antybolszewickie przymierze wojskowe. Miało się ono stać początkiem znacznie szerszej współpracy w ramach związku państw Europy Wschodniej, wyraźnie nawiązującego do piłsudczykowskiej wizji, ochrzczonej później mianem Międzymorza. „Sojusz Polski z Ukrainą – czytamy w memorandum z 5 czerwca – […] przyciągnie [do siebie][…] również inne narody byłej Rosji, będąc ośrodkiem antymoskiewskim, przy tym lojalnym wobec swoich sąsiadów. […] Polska, Ukraina, a za nią – z uwagi na swe położenie geograficzne, gospodarcze i kulturalne – Białoruś, Litwa, na południu narody Kaukazu i Krym – wszystkie [wymienione krainy] muszą stanąć w szerokim Związku Bałtycko-Czarnomorskim, by zapewnić na wieki swą egzystencję i obronić się przed zakusami byłego włodarza – Moskwy z jednej strony i Niemiec – z drugiej strony”. Oskiłko i Macjuk roztaczali dalej wizję ekspansji gospodarczej obu partnerów na wschód, przy czym Polska stać się miała głównym ośrodkiem przemysłowym Związku, zaś Ukraina centrum produkcji rolnej. Swą wielopłaszczyznową koncepcję współdziałania przeciwstawiali liderzy UPSS ograniczonym planom politycznym obecnego rządu ukraińskiego, psychologicznie niezdolnego do współpracy na szerszą skalę, skłonnego co najwyżej „zawrzeć z Polską pokój i do czasu podtrzymywać stosunki dobrosąsiedzkie”[12]. Memoriały nie doczekały się odpowiedzi Piłsudskiego. Prawdopodobnie uznał on za bezcelowe układanie się z outsiderami ukraińskiej sceny politycznej, choćby propozycje ich szły dalej niż warunki porozumienia oferowane przez rząd URL.
Latem 1919 r. również lewica naddnieprzańska zaczęła coraz wyraźniej skłaniać się ku kompromisowi z Polską. Wpłynęła na to przede wszystkim ostateczna klęska na froncie galicyjskim. W połowie lipca rząd Dyktatora Jewhena Petruszewycza wraz z wiernymi sobie oddziałami zmuszony został do ewakuacji za Zbrucz. Terytorium kontrolowane przez stronę ukraińską skurczyło się tym samym do części Podola i Wołynia. Mykoła Kowałewski, jeden z przywódców partii socjalistów–rewolucjonistów (UPSR), pełniący wówczas funkcję ministra spraw rolnych w rządzie Martosa, wspomina: „Było dla nas jasne, iż na tym odcinku [chodzi o poprawę stosunków z Polską – J.J.B.] musi coś się wydarzyć, bo w ówczesnej ciężkiej sytuacji nie byliśmy w stanie utrzymywać dwóch frontów, na zachodzie i wschodzie. Tymczasem w pewnych punktach nasze poglądy na kwestię rosyjską zbliżały się do stanowiska Polaków…”[13].
Podobne nastroje panowały wśród członków ukraińskiego korpusu dyplomatycznego. Dowiodły tego obrady konferencji posłów, która zebrała się w pierwszej połowie sierpnia 1919 r. w Karlsbadzie. Uczestnicy spotkania opowiedzieli się za zbliżeniem z państwami ościennymi – Polską i Rumunią. „Za wszelką cenę – konkludowano zamykając obrady – czy to siłą, czy innym sposobem musimy zawrzeć z nimi pokój, żeby można było w ten sposób pozbyć się najgłówniejszego wroga, bolszewizmu rosyjskiego”. Ukraińscy dyplomaci godzili się z koniecznością ustępstw na rzecz kontrahentów, dodając iż „to, co […] stracimy obecnie, można będzie w swoim czasie odzyskać”[14].
Nowy kurs polityki naddnieprzańskiej przynosić zaczął wkrótce efekty. Grunt dla porozumienia z Polską został już zresztą przygotowany przez negocjacje – głównie o charakterze wojskowym – prowadzone wcześniej pod patronatem Naczelnego Atamana. Kolejnymi etapami zbliżenia stały się: sierpniowa misja Pyłypa Pyłypczuka w Warszawie, rozmowy w Dęblinie, zakończone podpisaniem 10 września polsko–ukraińskiego rozejmu, wreszcie rokowania handlowe na przełomie września i października. Kluczowe znaczenie miało wysłanie do Polski pod koniec września 1919 r. reprezentatywnej misji dyplomatycznej, na czele której stanął nowy szef ukraińskiego MSZ, działacz prawicy socjaldemokratycznej, Andrij Liwycki. Człowiek ten – zręczny dyplomata i negocjator – stać się miał obok Petlury głównym architektem polsko–ukraińskiej ugody, a następnie sojuszu. Podobną jak Liwycki linię reprezentowali również zagraniczni przedstawiciele Dyrektoriatu – Mykoła Wasylko w Bernie, Kost’ Macijewycz w Bukareszcie oraz hr. Mychajło Tyszkewycz – poseł przy Stolicy Apostolskiej, później zaś prezes delegacji ukraińskiej w Paryżu.
Pojawienie się kompromisowych wobec Polski tendencji w polityce URL obserwowane było z dużym zaniepokojeniem przez opinię galicyjską. Pod koniec sierpnia 1919 r. wychodzący w Wiedniu „Ukrajinśkyj Prapor” pisał: „[Dobrze] znamy [tę] niezmiernie słabą stronę Naddnieprzan. Nie znając zupełnie Polaków, ich języka, historii i metod bezlitosnego zwalczania i systematycznej eksterminacji narodu ukraińskiego na jego ziemiach zachodnich, w ogóle nie posiadając w tym względzie potrzebnego doświadczenia, uważają oni Polaków za mniej niebezpiecznych od Moskali i za swego rodzaju naturalnych sojuszników w walce z Moskalami. Nasi rodacy znad Dniepru zapominają przy tym, ile wycierpiał i cierpi nadal nasz naród pod polskim panowaniem, ile ziem pomiędzy Wisłokiem i Sanem, pomiędzy Wieprzem i Bugiem Polacy skolonizowali naszym kosztem i spolszczyli, a jak olbrzymie przestrzenie na wschód od Dniepru zdobył nasz naród w dwudziestym wieku”[15]. Ostatnie słowa były podyktowane przekonaniem autora o większej sile ekspansji żywiołu ukraińskiego niż rosyjskiego. W podtekście kryła się sugestia, by szukać porozumienia z przeciwnikiem mniej groźnym, to znaczy Rosją.
Opcja prorosyjska zarysowywała się w tym czasie w kołach zbliżonych do rządu wschodniogalicyjskiego. Olbrzymi rezonans miało zwłaszcza opublikowanie na łamach „Ukrajinskiego Praporu” (a następnie w kamienieckim „Strilcu”) tekstu byłego premiera ZURL, Kostia Łewyckiego. W artykule zatytułowanym „Którędy droga?” proponował on sojusz z Armią Ochotniczą generała Denikina, a w dalszej perspektywie konfederację ukraińsko–rosyjską[16].
Na rzecz zbliżenia z „białymi” Rosjanami działał już od pewnego czasu zakulisowo Wasyl Panejko, delegat wschodniogalicyjski na konferencję pokojową w Paryżu. Pod koniec sierpnia 1919 r. wysłał on list do, rezydującego wówczas w Kamieńcu Podolskim, Dyktatora Petruszewycza. Cytując rzekome słowa urzędnika francuskiego MSZ, Panejko przekonywał: „Łączycie się z państwami drugorzędnymi jak Polska i Rumunia, płacicie im prowincjami takimi jak Galicja, Chełmszczyzna, Wołyń, Besarabia, a tymczasem wchodząc w federację rosyjską możecie zachować wszystkie te prowincje. Uważam, że orientacja propolska jest bez znaczenia. W najlepszym razie może dać małą prawobrzeżną Ukrainę – bez Galicji, Chełmszczyzny, Wołynia Zachodniego i Bukowiny, skazaną aby żyć na łasce Polski i być przedmiotem wiecznej nienawiści ze strony Rosji. Ta ostatnia będzie zaś zmuszona, po utracie Ukrainy, do zgody z Niemcami, a Ukraina znajdzie się w kombinacji antyniemieckiej i antyrosyjskiej”. Panejko twierdził, iż jedyne w danej sytuacji racjonalne wyjście to: „stworzyć z elementami rosyjskimi wielką federację rosyjską, gdzie byłyby zgrupowane wszystkie ukraińskie krainy, między innymi Galicja. Taka federacja stworzyłaby Ukraińcom w polityce międzynarodowej sytuację taką, jaką miały Węgry w federacji Austro–Węgier”[17].
W otoczeniu Jewhena Petruszewycza pojawiały się osamotnione głosy, by rozważyć jako jedno z możliwych rozwiązań ugodę z Polakami. Ewentualność taką brał pod uwagę – skądinąd nastawiony raczej antypolsko – Osyp Nazaruk. Dyktator odrzucił ją jednak z góry, obawiając się reakcji opinii galicyjskiej[18]. W efekcie górę wziął nurt prorosyjski, co doprowadziło w listopadzie 1919 r. do ostatecznego rozbicia wspólnego frontu galicyjsko–naddnieprzańskiego i do podporządkowania się armii zachodnioukraińskiej Denikinowi.
Zerwanie z Galicjanami bardzo utrudniło położenie militarne Dyrektoriatu, z drugiej jednak strony rozwiązało władzom naddnieprzańskim ręce, umożliwiając im przyśpieszenie negocjacji z Polską. Symon Petlura głęboko ubolewał, iż nie zostały one na czas zakończone. „…ułożenie stosunków z Polską – pisał do ministra Liwyckiego – mogło nas uratować – dać nam jakąś bazę, kontakty ze światem i perspektywy. Wielka szkoda, że rozpoczęliśmy tych rozmów wcześniej…”[19]. Przeciąganie się rozmów z Polakami było jednym z zarzutów postawionych Naczelnemu Atamanowi przez prawicową opozycję. W ostrym liście otwartym do Petlury z 26 listopada 1919 r., podpisanym przez przedstawicieli partii ludowych republikanów, niepodległościowców–socjalistów i chliborobów–demokratów, stwierdzano – mając na myśli stan stosunków z Polską: „Zasadnicza cecha polityki zagranicznej – Pana i Pana Rządu – to robienie tego, co trzeba było zrobić, ale robienie za późno”[20].
W czasie, gdy pisano te słowa, URL stała na skraju katastrofy. Pod koniec listopada 1919 r. oddziały Dyrektoriatu, zdziesiątkowane wskutek morderczej epidemii tyfusu, otoczone zostały na niewielkim skrawku własnego terytorium. Nie chcąc dopuścić do likwidacji resztek naddnieprzańskiej państwowości przez bolszewików, zgodzono się, by na obszary te wkroczyły oddziały polskie. Sam Naczelny Ataman znalazł się w grudniu 1919 r. de facto na emigracji w Warszawie.
W tej sytuacji pozycja negocjacyjna strony ukraińskiej siłą rzeczy drastycznie osłabła. Za obietnicę polskiej pomocy i uznania przez Rzeczpospolitą rządu URL musiano zapłacić zrzeczeniem się praw do Galicji Wschodniej i zachodniego Wołynia oraz zapowiedzią specjalnego uregulowania statusu wielkiej własności polskiej na Ukrainie. Wymienione koncesje obiecywała jednostronna deklaracja ukraińska z 2 grudnia 1919 r., wydana przez misję Liwyckiego.
Akt ten – z pewnymi zastrzeżeniami – zaaprobowany został przez kadłubowy rząd ukraiński oraz większość działaczy naddnieprzańskich, przebywających w tym czasie w Polsce lub na terenach przez Polaków kontrolowanych. Ogłoszenie deklaracji poprzedziła m.in. burzliwa dyskusja z udziałem członków misji URL w Warszawie i liderów miejscowej kolonii ukraińskiej. Zdecydowana większość uczestników narady zgodziła się z treścią dokumentu, uznając iż ugoda z Polską jest jedyną szansą odbudowania niepodległej państwowości nad Dnieprem. Ustępstwom wobec polskiego partnera nie przypisywano decydującego znaczenia. „Konsekwencje układu – twierdził Serhij Szemet z partii chliborobów-demokratów – zależą wyłącznie od siły, jaką dysponować będziemy w przyszłości. Moglibyśmy podpisać i gorsze warunki, byle tylko w przyszłości mieć siłę. […] Bolszewicy podpisali w Brześciu najcięższe warunki i uzyskali pokój, który pozwolił im zebrać siły i zmienić układ brzeski w strzępek papieru”[21]. W podobnym duchu wypowiedziała się również uczestnicząca w naradzie znana społeczniczka ukraińska, związana ze stronnictwem socjalistów–federalistów, Sofija Rusowa[22].
Deklaracja grudniowa wywołała natomiast falę krytyki w ukraińskich środowiskach emigracyjnych poza Polską. Dokument rozwścieczył – jak można się było spodziewać – Galicjan, przyczynił się jednak również do aktywizacji grup naddnieprzańskich, pozostających do tej pory w cichej opozycji wobec rządu URL. Ustępstwa wobec „burżuazyjnej” Polski oburzyły zwłaszcza ukraińskich socjalistów. W atakach na Prezesa Dyrektoriatu prym wiedli eserowcy, którzy skupili się Wiedniu w tzw. Delegacji Zagranicznej UPSR wokół byłego prezesa Centralnej Rady Mychajła Hruszewskiego. „Podła zdrada!” – wykrzykiwał w swym dzienniku pod adresem grudniowej deklaracji Mykyta Szapował, wówczas jeszcze związany z wiedeńczykami[23]. Negacja porozumienia z Polską prowadziła eserowców na pozycje sowietofilskie. Konferencja partyjna zwołana na emigracji przez Hruszewskiego zwróciła się w lutym 1920 r. z apelem, by URL zawarła jak najszybciej konwencję wojskową i układ handlowy z Rosją Sowiecką, a następnie przy pomocy tej ostatniej „odebrała oderwane ziemie ukraińskie i utrwaliła swój byt polityczny i państwowy”. Wszelkie układy zawarte z Polską uznano za bezprawne i nieobowiązujące. Zbliżone stanowisko zajęła Grupa Zagraniczna Ukraińskiej Partii Komunistycznej (ugrupowania wyrosłego z lewicy Ukraińskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej), kierowana przez byłego Prezesa Dyrektoriatu Wołodymyra Wynnyczenkę[24].
Przyznać trzeba, iż pełna wewnętrznych sprzeczności była również pozycja zajęta przez tych socjalistów, którzy wspierali rząd URL. Wydawali się oni nie dostrzegać, iż naturalnym elementem zarysowującego się sojuszu z Rzecząpospolitą musi być współdziałanie wojskowe obu stron przeciwko bolszewikom. Polsko–ukraiński alians tracił w zasadzie sens, gdyby Polska powstrzymać się miała od interwencji zbrojnej na Ukrainie. A bezpośredniej interwencji byli socjaldemokraci pryncypialnie przeciwni. Godzili się jedynie, by polski partner dostarczał Dyrektoriatowi broni, amunicji i leków[25].
Ambiwalentna postawa naddnieprzańskich kół politycznych irytowała mocno Kostia Macijewycza. W liście z lutego 1920 r. zauważał on cierpko: „…nasz stosunek do Polaków nabiera jakiegoś niepożądanego charakteru. Brakuje konsekwentnej linii i prawdziwego zrozumienia. Zaczyna się coś takiego, co przypomina [nasz] stosunek do Niemców. Sami wzywaliśmy, sami prosiliśmy o pomoc, a teraz zaczynamy być nie zadowoleni”[26].
Pomimo wszelkich przeszkód zbliżenie pomiędzy partnerami postępowało jednak. Duże znaczenie miało zwłaszcza rozpoczęcie przy polskiej pomocy formowania nowych ukraińskich jednostek wojskowych. W drugiej połowie kwietnia 1920 r. zakończyły się też żmudne negocjacje polityczne. Ich owocem był układ sojuszniczy, znany popularnie jako pakt Piłsudski–Petlura. Rzeczpospolita uznawała w nim oficjalnie rząd URL, w zamian strona ukraińska godziła się z polskim zwierzchnictwem nad Galicją Wschodnią i zachodnią częścią Wołynia. Odrębnie zawarta konwencja wojskowa określała zasady polsko–ukraińskiej współpracy militarnej, zapowiadając podjęcie wspólnej ofensywy przeciw bolszewikom.
Doprowadzenie do sojuszu z Polską było niewątpliwie osobistym sukcesem Naczelnego Atamana Petlury. W przeciwieństwie do wielu swych współpracowników traktował on współdziałanie z zachodnim sąsiadem jako element nie taktyki, lecz długofalowej strategii polityki ukraińskiej. Najpełniej jej przesłanki przedstawił półtora roku później – w liście do generała Andrija Wowka. „Kiedy w kwietniu 1920 r. zawierałem umowę z Polakami – pisał Petlura – miałem na względzie, by doniosłym aktem politycznym rozpocząć uporczywą walkę wśród naszego społeczeństwa z jego skłonnościami i tendencjami do politycznych porozumień i układów z Moskwą, którą uważam za naszego historycznego, odwiecznego wroga. Za to – jak Wam wiadomo – jestem oblewany pomyjami i różnymi insynuacjami. Mogliście też zauważyć i przekonać się, że wielkiego kłopotu sobie z tego nie robię, bo wiem, co czynię i co odpowiada interesom Ukrainy jako niepodległego państwa”[27]. Interesy te – w ujęciu Naczelnego Atamana – wymagały czasowego poświęcenia na rzecz Polski zachodnich terytoriów etnograficznych, by następnie w oparciu o zaspokojoną w swych pretensjach sąsiadkę zbudować silną, skonsolidowaną państwowość nad Dnieprem. „Nigdy nie byłem maksymalistą w kwestiach terytorialnych – deklarował Petlura – bo uważam takie stanowisko za iluzoryczne i – przy obecnym stosunku sił wewnętrznych na Ukrainie – po prostu zbrodnicze…”. Nie oznaczało to bynajmniej definitywnego wyrzeczenia się utraconych obszarów. Naczelny Ataman powoływał się chętnie na przykłady Rumunii, Włoch i Serbii, które stopniowo poszerzały swe terytoria do granic etnicznych[28]. Umacniało go na takiej pozycji przekonanie o nikłych szansach Rzeczypospolitej na spolonizowanie obszarów ukraińskich. „Z historii wiemy – przekonywał ministra spraw wojskowych URL – że Polacy to kiepscy kolonizatorzy i ich ekspansja na Wschód, tzn. do Dniepru, w przeciągu całych wieków niczego ostatecznie nie dała. Podobnie nie dadzą trwałych efektów ich usiłowania, by uczynić swoim Wołyń czy Polesie…”[29].
Poglądy Naczelnego Atamana i jego optymizm podzielała daleko nie cała opinia ukraińska – nawet bliska władzom URL. Do podpisanych umów z dużą rezerwą odniósł się m.in. Isaak Mazepa, który nie uczestniczył w negocjowaniu porozumienia. Zdaniem ukraińskiego premiera, Liwycki i Petlura, podpisując konwencję wojskową z Polską i tym samym wyrażając zgodę na interwencję obcych wojsk na Ukrainie, pogwałcili wyraźne dyrektywy rządu z lutego 1920 r.[30] Podobną opinię reprezentował minister gospodarki narodowej Szadłun, który na znak protestu przeciw zawartemu porozumieniu podał się do dymisji[31]. Jego partyjni koledzy (z USDRP) pozostali wprawdzie w składzie gabinetu, z perspektywy czasu usiłowali jednak przedstawić tę decyzję jako najwyższą ofiarę ze swej strony. Minister Osyp Bezpałko deklarował kilka lat później: „Przystąpiliśmy [do sojuszu z Polską] by ratować zdobycze rewolucji przed zakusami polskiego militaryzmu”[32]. Podobnie usprawiedliwiał się sam premier Mazepa. W swoich wspomnieniach pisał on: „Jedyne, co pozostawało ukraińskim socjalistom w tej sytuacji – po przyjściu Polaków na Ukrainę – to starać się wpływać na ‘sojusznika’ tak, by nie folgował on zanadto swym apetytom na szkodę Ukrainy. Było to potrzebne tym bardziej, iż pewne inne grupy ukraińskie […] od samego początku gotowe były na najdalsze ustępstwa wobec Polaków”[33].
Krytyczne stanowisko wobec umowy kwietniowej zajęli przedstawiciele partii politycznych, przebywający w Kamieńcu Podolskim. Obradująca tam Ukraińska Rada Narodowa zaakceptowała ostatecznie treść układu, przypisać to należy jednak bardziej talentom dyplomatycznym Andrija Liwyckiego i jego zakulisowym zachodom, niż jej spontanicznemu entuzjazmowi dla porozumienia z Polską. Układ odrzuciła zresztą zdecydowanie lewicowa mniejszość w Radzie na czele z byłymi premierami URL Wsewołodem Hołubowyczem (UPSR) i Wołodymyrem Czechiwskim (lewica USDRP)[34].
Układ Piłsudski–Petlura zaskoczył do pewnego stopnia URL–owską dyplomację. Warszawskie centrum nie zadbało (być może zresztą świadomie), by na czas udzielić ukraińskim przedstawicielstwom za granicą odpowiednich wskazówek i rozesłać tekst umowy. Zdezorientowani sytuacją posłowie URL samorzutnie zebrali się pod koniec maja 1920 r. w Wiedniu dla przedyskutowania konsekwencji zawartego sojuszu. Zdania były podzielone: większość dyplomatów uważała podpisane porozumienie za znaczny sukces polityczny, mniejszość wskazywała na nierówność partnerów umowy i niebezpieczeństwo uzależnienia Ukrainy od Polski. Dyskusje miały jednak charakter cokolwiek akademicki, ponieważ nikt z uczestników konferencji nie znał faktycznej treści układów[35]. Na stosunek przedstawicieli URL za granicą do sojuszu polsko–ukraińskiego ciekawe światło rzuca relacja agenta brytyjskiego wywiadu wojskowego, który to agent konferował w Rotterdamie z dwoma nie wymienionymi z nazwiska dyplomatami ukraińskimi[36]. Rozmówcy oświadczyli, „że Ukraińcy nie uznają polsko-ukraińskiego układu z 22 kwietnia za ostateczny. Po katastrofie Armii Ukraińskiej w listopadzie ubiegłego roku […] Petlurze nie pozostało nic innego, jak wejść w sojusz z Polakami. W każdym wypadku coś dobrego musi wyniknąć dla Ukrainy z obecnej polskiej ofensywy: ‘Albo Polacy zwyciężą – wtedy będziemy mieli małe państwo, które będzie przynajmniej cieszyć się pokojem – albo polska armia zostanie pokonana – i to będzie najlepsze rozwiązanie kwestii polskiej z punktu widzenia polityki ukraińskiej”[37].
Umowa warszawska, którą wiedeński organ Dyktatora Petruszewycza nazwał „ciosem noża w serce”[38], ostatecznie przekreśliła możliwość porozumienia rządu URL z Galicjanami. Latem 1920 r. odtworzyli oni na emigracji własne struktury rządowe i aparat dyplomatyczny, głosząc odtąd konsekwentnie hasło niepodległej Republiki Wschodniogalicyjskiej – jako tworu państwowego odrębnego od Ukrainy Naddnieprzańskiej[39]. Z kołami wschodnioukraińskimi – opozycyjnymi wobec władz URL – utrzymywano jednak nadal żywy kontakt. Wspólnym naddnieprzańsko–galicyjskim przedsięwzięciem stało się utworzenie Ligi Odnowy Ukrainy na czele ze starym rywalem Petlury gen. Ołeksandrem Grekowem, która ogłosiła namiętny „Protest… przeciw imperialistycznemu pochodowi Polski w głąb Ukraińskiej Republiki Ludowej”[40].
Zdecydowanie wrogo do sojuszu z Rzecząpospolitą odniosła się ukraińska lewica emigracyjna, skupiona wokół Hruszewskiego i Wynnyczenki. W dniach 22–24 maja odbyła się w Pradze kolejna konferencja Delegacji Zagranicznej UPSR. Uczestnicy narad uznali Symona Petlurę za zdrajcę, który zgodził się firmować swym imieniem „haniebny, zbrodniczy napad na Ukrainę”, stwierdzili też, że wszystkie układy podpisane przez warszawski ośrodek URL z państwami obcymi pozbawione są mocy wiążącej[41]. Dalej jeszcze posunęli się zagraniczni ukapiści, kierowani przez Wynnyczenkę. Pod koniec maja ich lider wyruszył do Moskwy, a następnie Charkowa, gdzie objął urząd wiceprzewodniczącego ukraińskiego Sownarkomu i tekę komisarza ludowego spraw zagranicznych[42]. Dezawuował tym samym nie tylko przymierze z Polską, ale i samą ideę URL i własną dotychczasową politykę.
Jak widać, opinia ukraińska w swej większości odniosła się do porozumienia z Polską wrogo lub z dużą rezerwą. Niewielu było entuzjastów umowy kwietniowej – jeśli akceptowano ją, to raczej jako konieczne zło, na które w obliczu śmiertelnego zagrożenia państwowości należało przystać. Trudno zresztą było oczekiwać, że ciężkie warunki układu, zwłaszcza terytorialny dyktat, spotkają się z zachwytem. Również z perspektywy czasu wielokrotnie ostro oceniano sojusz 1920 r. Część krytyków – idąc za Serhijem Szełuchynem[43] – podważała formalne podstawy układu, część atakowała samą jego istotę, akcentując – jak pisał Dmytro Doroszenko – „nienaturalny charakter związku polsko-ukraińskiego”[44]. Podkreślano przy tym, iż pakt Piłsudski–Petlura był typową societas leonina, lwią spółką, w której silniejszy partner przysądził sobie gros korzyści[45].
Nie zmienia to faktu, że zupełnie inna mogła być ocena przymierza z Rzecząpospolitą, gdyby wydało ono owoc militarnego zwycięstwa. Umowa warszawska miała szansę zyskać akceptację i stać się początkiem szerszej współpracy politycznej. Wskazują na to choćby wyniki sondażowych rozmów, które w okresie szczytowych sukcesów polsko–ukraińskiej ofensywy prowadzono z wybitnymi działaczami galicyjskimi (m.in. metropolitą Andrejem Szeptyckim i prezesem Ukraińskiej Rady Narodowej we Lwowie Romanem Perfeckim)[46].
Losy kampanii 1920 r. ułożyły się jednak niepomyślnie. „‘Zwycięzców nie sądzą’ – pisał w pięć lat później Ołeksander Szulhyn – a przegrany zawsze winien”. Polityka współpracy z Polską zakończyła się katastrofą, nie oznacza to jednak – przekonywał wspomniany autor – iż była ona „głupia, zbrodnicza, czy antyludowa”[47]. Warto chyba na zakończenie przytoczyć jeszcze jedną ocenę, sformułowaną w najtrudniejszym chyba dla polsko–ukraińskiego sojuszu momencie – świeżo po podpisaniu przez Rzeczpospolitą preliminariów pokojowych z Sowietami. W listopadzie 1920 r. ówczesny poseł URL w Berlinie Mykoła Porsz pisał: „Muszę zaznaczyć, iż nie należę do entuzjastów porozumienia polsko-ukraińskiego. Nie mogę jednak nie przyznać, iż owo porozumienie miało wielkie znaczenie dla naszej państwowości. Był to krok naprzód zarówno z punktu widzenia międzynarodowego, jak i czysto ukraińskiego… Układ ten umożliwił nam ocalenie zarodków i tradycji zorganizowanej państwowości, z których w sprzyjających warunkach mogły rozwinąć się i aparat rządowy, i wojsko, i samo państwo. Układ podyktowała nam jako mężom stanu konieczność dziejowa, stał się on dla nas zarazem niezbędną chwilą wytchnienia”[48].
Pierwodruk: „Przegląd Wschodni” (Warszawa) 2003, t. VIII, z. 3 (31), s. 631–645.
[1] H. Jabłoński; Z dziejów genezy sojuszu Piłsudski–Petlura. Początki konfliktu zbrojnego, XI 1918–III 1919 r., w: idem, Pisma wybrane, (t. 4): Z rozważań o II Rzeczypospolitej, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1987, s. 362–364. Hetman, chcąc uniknąć otwartego konfliktu z Rzecząpospolitą, nie zdecydował się też w listopadzie 1919 r. jednoznacznie poprzeć przeciw Polakom rządu zachodnioukraińskiego. Por. J.J. Bruski, Między „sobornością” a separatyzmem. Funkcjonowanie i rozpad ukraińskiej federacji galicyjsko-naddnieprzańskiej, w: Ku zjednoczonej Europie. Studia nad Europą Środkową i Południowo-Wschodnią w XIX i XX wieku, red. I. Stawowy-Kawka, W. Rojek, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego MCCXII. Prace Historyczne, z. 124, Kraków 1997, s. 39; Р.Я. Пиріг, Ф.М. Проданюк, Політика гетьманської Української Держави щодо інших етнографічно-українських територій, w: Проблеми соборності України в XX столітті, [Київ] 1994, с. 88.
[2] Raport Romana Knolla, radcy legacyjnego do spraw ukraińskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, z 19 listopada 1918, w: A. Deruga, Nieznane dokumenty do dziejów polityki wschodniej Polski 1918–1919, „Z dziejów stosunków polsko–radzieckich. Studia i materiały” t. 6, Warszawa 1970, s. 233.
[3] Szerzej: A. Deruga., Polityka wschodnia Polski wobec ziem Litwy, Białorusi i Ukrainy (1918-1919), Warszawa 1969, s. 233–236; P. Wandycz, Z zagadnień współpracy polsko-ukraińskiej w latach 1919-20, „Zeszyty Historyczne” z. 12, Paryż 1967, s. 7; І. Срібняк, Симон Петлюра – на чолi держави та війська. До питання про польсько–українські взаємини 1919–1920 років, w: Симон Петлюра та українська національна революція. Збірник праць другого конкурсу петлюрознавців України, упорядкування та передмова В. Михальчука, Київ 1995, с. 141–142..
[4] Raport Kutyłowskiego, Odessa, 28 lutego–3 marca 1919. w: Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. 2, Warszawa 1963, dok. 85, s. 129–130.
[5] Epizodowi temu poświęcił ostatnio ciekawy tekst J. Legieć (Misja Borysa Kudrynowskiego [sic!] w Warszawie (kwiecień-sierpień 1919 r.), „Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej” R. 33:1998, s. 53-62). Por. też J.J. Bruski, Petlurowcy. Centrum Ukraińskiej Republiki Ludowej na wychodźstwie, 1919–1924, Kraków 2000, s. 104–110.
[6] Por. М. Литвин, Українсько–польська війна 1918–1919 rr., Львів 1998, с. 265–270, M. Kozłowski, Między Sanem a Zbruczem. Walki o Lwów i Galicję Wschodnią 1918–1919, Kraków 1990, s. 243–248.
[7] Szerzej: M. Klimecki, Wojna czy pokój. Polsko-ukraińskie negocjacje 1918-1921, w: Polska i Ukraina. Sojusz 1920 roku i jego następstwa, red. Z. Karpus, W. Rezmer, E. Wiszka, Toruń 1997, s. 60–65; J.J. Bruski, Petlurowcy…, s. 106, 111–115.
[8] List Petlury do ministra spraw wojskowych URL Wołodymyra Salskiego, 31 marca 1920, w: С. Петлюра, Статті, листи, документи, т. 1, Нью–Йорк 1956, s. 263.
[9] List Petlury do naczelnika Sztabu Generalnego Armii URL, 30 grudnia 1921, w: ibidem, т. 3, Київ 1999, с. 527.
[10] List Łypynskiego do Temnyckiego, Wiedeń, 27 maja 1919. Центральний Державний Архів Вищих Органів Влади та Управління України, м. Київ, ф. 3696, оп. 1, спр. 65, л. 16–18.
[11] Ukraine and Poland in Documents 1918-1922, ed. T. Hunczak, part 2, New York-Paris-Sydney-Toronto 1983, doc. 32, 41, pp. 124-127, 158-165.
[12] Ibidem, doc. 41, pp. 163–165.
[13] М. Ковалевський, При джерелах боротьби. Спомини, враження, переживання, Інсбрук 1960, с. 578.
[14] Ukraine and Poland…, part 1, doc. 69, p. 320.
[15] Українська місія в Варшаві, „Український Прапор” ч. 5 з 27 серпня 1919, с. 1.
[16] „Український Прапор” ч. 4 з 23 серпня 1919, с. 4. Pełny tekst artykułu przytacza też О. Доценко, Літопись української революції. Матеріяли і документи до історії української революції, т. 2, кн. 4, Київ–Львів 1923, с. 89–92.
[17] Cyt. za Z. Zaks, Galicja Wschodnia w polityce Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej i Ukraińskiej Republiki Ludowej w drugiej połowie 1919 r., w: Naród i państwo. Prace ofiarowane Henrykowi Jabłońskiemu w 60 rocznicę urodzin, Warszawa 1969, s. 397.
[18] О. Назарук, Рік на Великій Україні. Конспект споминів з українскої революції, Відень 1920, с. 175–176.
[19] List Petlury do Andrija Liwyckiego, 11 listopada 1919, w: С. Петлюра, Статті, листи, документи, т. 3, Київ 1999, с. 140.
[20] О. Доценко, Літопись української революції…, т. 2, кн. 5, Київ–Львів 1924, с. 87
[21] Ibidem, с. 56–57.
[22] Ibidem, с. 56.
[23] Zapis z 15 stycznia 1920 r. М. Шаповал, Щоденник, ч., 1, упорядкував С. Зеркаль, Ню–Йорк 1958, с. 42.
[24] Л. Кутілова, Діяльність Михайла Грушевського у перші роки еміґрації, „Українська Діаспора” 1994, ч. 5, с. 124–126; В. Трощинський, Міжвоєнна українська еміґрація в Європі як історичне і соціальго–політичне явище, Київ 1994, с. 102–104.
[25] Por. wypowiedź Mychajła Jeremijewa podczas narady w warszawskiej misji dyplomatycznej URL 2 grudnia 1919 r., cyt. przez O. Docenkę (О. Доценко, Літопись української революції…, т. 2, кн. 5, Київ–Львів 1924, с. 63). Podobne stanowisko zajął Komitet Centralny Ukraińskiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej, który obradował w Kamieńcu Podolskim 29 stycznia 1920 r. І. Мазепа, Україна в огні й бурі революції, 1917-1921, т. 2, Прага 1943, с. 184–192.
[26] List Macijewycza do nie znanego adresata, Bukareszt, 25 lutego 1920. Oddział Mikroform Biblioteki Narodowej w Warszawie, mf. 87287 [Towarzystwo Naukowe im. Tarasa Szewczenki we Lwowie, XXIV-5, Materiały MSZ URL], k. 190.
[27] List Petlury do ministra spraw wojskowych URL Andrija Wowka, 30 grudnia 1921, w: С. Петлюра, Статті, листи, документи, т. 3, Київ 1999, с. 532.
[28] Petlura do posła URL w Bernie Mykoły Wasylki, [3 listopada 1920]. Архів Українського Католицького Університету у Римі, Архів Уряду ЗУНР, спр. 299/C, л. 6. Fragmenty listu opublikował Ołeksander Łotocki – О. Лотоцький, Симон Петлюра, [Варшава 1936], с. 17.
[29] List Petlury do ministra spraw wojskowych URL Wowka, 30 grudnia 1921, w: С. Петлюра, Статті, листи, документи, т. 3, Київ 1999, с. 532.
[30] І. Мазепа, Україна в огні й бурі революції…, т. 2, с. 224; т. 3, с. 10–15.
[31] Ibidem, т. 3, с. 7.
[32] Protokół konferencji USDRP w Pradze z 10 maja 1924. Státní Ústřední Archiv v Praze, zespół: Ruské a Ukrajinské Spolky a Organizace v Československu, karton 64, teczka: Ukrajinská soc. dem. strana dělnická v cizině. Konference strany 1924–1930, k. 2v.
[33] І. Мазепа, Україна в огні й бурі революції…, т. 3, с. 34.
[34] Raport kpt. Bogusława Miedzińskiego z 14 maja 1920, w: Sąsiedzi wobec wojny 1920 roku. Wybór dokumentów, opr. J. Cisek, Londyn 1990, dok. VIII 6, s. 169–170.
[35] М. Галаган, З моїх споминів, кн. 4, Львів 1930, с. 262–266.
[36] Jednym z nich był zapewne przedstawiciel URL w Hadze Andrij Jakowliw. Poseł polski w Bernie wyrażał się, iż Jakowlewowi „nie brak […] pewnej sentymentalnej, lirycznej niechęci do Polski”. Raport Jana Modzelewski z 27 maja 1920. Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej: AAN), zespół: Kolekcja opracowań i odpisów dokumentów dotyczących stosunków Polski z Litwą, Łotwą, Rosyjską Republiką Radziecką, Ukrainą, sygn. 59, k. 162. Ten sam dokument w: Ukraine and Poland…, part 2, doc. 31, pp. 98–108.
[37] AAN, zespół: Mikrofilmy z akt obcych, M–316, Public Record Office, Foreign Office 688/2: Raport polityczny S.I.S. Poland. Relations with the Ukraine, Rotterdam, 28 maja i 9 czerwca 1920, k. 375.
[38] Ніж в серце, „Український Прапор” ч. 30 з 8 травня 1920.
[39] Por. М. Лозинський, Галичина в рр. 1918–1920, [Відень] 1922, с. 211–213.
[40] Tekst protestu wydrukowany został jako wkładka do pisma „Український Прапор” (ч. 30 з 8 травня 1920).
[41] В. Трощинський, Міжвоєнна українська еміґрація в Європі…, с. 107; І. Мазепа, Україна в огні й бурі революції…, т. 3, с. 33, Th.M. Prymak, Mykhailo Hrushevsky. The Politics of National Culture, Toronto 1987, p. 198.
[42] Najszerzej na temat podróży Wynnyczenki do Rosji Sowieckiej i na Ukrainę pisze w swym artykule Melanie Czajkowskyj – Volodymyr Vynnyčenko and His Mission to Moscow and Kharkiv, „Journal of Graduate Ukrainian Studies” 1978, no 5, pp. 6–24.
[43] С. Шелухин, Варшавський договір між Поляками й С. Петлюрою 21 квітня 1920 року, Прага 1926.
[44] Д. Дорошенко, Мої спомини про недавнє–минуле, ч. 4, Львів 1924, с. 99.
[45] Por. poglądy galicyjskiego działacza Stepana Barana zreferowane w: Epilog ukraińskiej tragedji narodowej, „Biuletyn Polsko–Ukraiński” 1935, nr 19, s. 221.
[46] Por. Ukraine and Poland…, part 2, doc. 32, 33, pp. 108-119.
[47] О. Шульгин, Про нашу міжнародню політику, „Український Вістник” (Praha–Podĕbrady) збірник II, жовтень 1925, s. 7.
[48] І. Мазепа, Україна в огні й бурі революції…, т. 3, с. 37–38, прим. 12.