Bolszewicka prawda

Jan Bobrzyński

Jan Bobrzyński

1882-1951, konserwatywny polityk i myśliciel polityczny, syn Michała Bobrzyńskiego.

Czym jest naprawdę bolszewizm?

Nie jest to w rzeczywistości żadne wcielenie idei postępowych. Ustrój bolszewicki bowiem cofa stan i rozwój ludzkości w zamierzchłe czasy niewolnictwa, tyrańskich rządów i niesłychanego ucisku, co wszystko dawno już zniknęło w innych krajach w miarę postępu cywilizacji i demokratyzacji.

Jan Bobrzyński

1882-1951, konserwatywny polityk i myśliciel polityczny, syn Michała Bobrzyńskiego.

Nie jest też żadną obroną pracującego ludu przed wyzyskiem kapitału, gdyż właśnie bolszewizm, niszcząc bezwzględnie nie tylko większych, ale i drobnych kapitalistów – i w ogóle najmniejsze choćby mienie prywatne – stworzył w rzeczywistości największego kapitalistycznego potwora, mianowicie wszechmocne państwo komunistyczne, tak bezwzględnie i brutalnie wyzyskujące i przygniatające każdego poszczególnego człowieka, jak nie czynił i nawet nie był w stanie czynić tego w najodleglejszym nawet przybliżeniu żaden kapitalista prywatny, żaden najzachłanniejszy nawet kartel finansowy lub przemysłowy. Zresztą pewne nadużycia prywatnych kapitalistów, o ile gdzieś się wydarzą w państwach cywilizowanych, mogą być zaskarżone do sądu, ukrócone i karane. Natomiast wyzysk ze strony olbrzymiego, wszechmocnego państwa-kapitalisty, jakie stworzył bolszewizm, nie może być zaskarżony, ukrócony i karany, bo absolutne państwo bolszewickie nie ma już żadnej zwierzchniej ponad sobą władzy. Kapitalizm więc bolszewicki może zrobić i robi z pracującym człowiekiem, co mu się żywnie spodoba i nie masz od jego brutalnych, okrutnych nakazów nigdzie odwołania.

Nie masz tam także żadnych urządzeń ochrony pracy, jakie istnieją dziś już we wszystkich państwach cywilizowanych. Państwo nowoczesne odgrywa już wszędzie dzisiaj rolę bezstronnego i nadrzędnego pośrednika między pracą i kapitałem, regulując ich wzajemny stosunek z korzyścią dla ogółu i biorąc w obronę robotnika, gdzie tylko zajdzie tego potrzeba. W Sowietach nie masz nic podobnego. Tam bowiem jedynym, olbrzymim i wszechwładnym kapitalistą jest samo państwo, wobec czego każdy pracownik jest zdany na jego łaskę i niełaskę.

Ale co najbardziej oburzyć musi każdego kulturalnego człowieka, który Rosję zwiedzi, to zupełny brak ochrony pracy kobiet, które bez względu na swój stan sił i zdrowia, wykonywać muszą najcięższe roboty.

Widać nieraz kobiety, zaprzęgnięte powrozami do ciężkich wozów – naprawdę, jak bydło pociągowe! Inne muszą tłuc kamienie lub podobne, ciężkie wykonywać zajęcia. A nikt nie ogląda się na to, czy kobieta taka przynajmniej zdrowa jest, czy ciężarna!

Co powiedziałyby na to polskie robotnice?

A za ciężkie pieniądze uciskanego ludu budują bolszewicy tu i ówdzie okazałe fabryki, szpitale, ochronki i inne gmachy użyteczności publicznej. Chełpią się tym niesłychanie. Z chwilą wykończenia jakiejkolwiek takiej budowli, czy innej roboty publicznej robią olbrzymią propagandę po świecie i z dumą pokazują zwiedzającym cudzoziemcom te rezultaty pracy „proletariackiego systemu”. A w rzeczywistości kolosalna to blaga! Bo wszystko to jest niczym w porównaniu z olbrzymim obszarem i ogromnymi potrzebami państwa sowieckiego.

Są to krople w oceanie!

A nadto dostęp do instytucji użyteczności publicznej mają przeważnie tylko nieliczni, protegowani przez rządzącą partię komunistyczną, podczas gdy olbrzymia większość ludności jest od tych pokazowych dobrodziejstw zupełnie wykluczona i egzystuje w najgorszych warunkach.

Ileż to gdzie indziej – choćby u nas w Polsce – buduje się wielkich gmachów publicznych, zwłaszcza poświęconych różnym dziełom dobroczynności, zdrowia i opieki, a przecież nikt o tym nawet nie mówi, nikt nie robi z tego jakiegoś specjalnego przedmiotu hałaśliwej propagandy!

Niepodobna więc pojąć wobec tego wszystkiego, co znane już być powinno od dawna wszystkim Polakom, że znajdują się jeszcze w Polsce zwolennicy komunizmu, wierzący ślepo w raj bolszewicki! Że znajdują się ludzie, którym jeszcze imponuje bolszewicka propaganda! Zaiste, żeby dziś jeszcze propagować w Polsce komunizm i bolszewizm, to trzeba być albo płatnym przez bolszewików zdrajcą, albo wariatem, albo beznadziejnym głupcem!

Czymże więc jest naprawdę bolszewizm?

Jest już dzisiaj, po niemal dwudziestu latach istnienia bolszewizmu w Rosji i jego wytężonej agitacji we wszystkich innych państwach, aż nadto dobrze stwierdzone, że bolszewizm jest po prostu kolosalnym, niebywałym dotąd w dziejach oszustwem, spełnianym przez klikę bezsumiennych zbrodniarzy na ludzkości, a zwłaszcza na szerokich masach pracującego ludu.

Nic bowiem dziwnego, że ciężko pracujący człowiek w obecnych czasach kryzysowych po wojnie światowej, dotkliwie nieraz biedujący, dąży do czegoś lepszego, do uzyskania pracy i dobrego zarobku i marzy o takiej poprawie ustroju państwowego i gospodarczego, żeby możliwie każdemu jak najlepiej się działo. I wówczas przychodzi bolszewik i szepce każdemu do ucha: „Przystań do mnie, pomóż mi zburzyć wszystko, co jest na świecie, a wtedy dam ci szczęście i raj na ziemi!”

Zniechęcony długim biedowaniem człowiek pracujący – zarówno inteligent, jak chłop, robotnik, nie mówiąc już o bezrobotnych – wierzy często w swej naiwności temu oszukańczemu podszeptowi. I jakiż z tego rezultat?

Spójrzmy na Rosję, gdzie przecież ten eksperyment bolszewicki na największą skalę się dokonał. Jakże urzeczywistnili tam oszuści bolszewiccy swe obietnice?

Oto najpierw zamorzyli głodem lub kazali chłopom i robotnikom wyrżnąć wszystkich prywatnych, nawet drobnych kapitalistów, właścicieli gruntów, fabryk, warsztatów i sklepów. A gdy obałamucony obłudnymi obietnicami lud to krwawe dzieło wykonał, wówczas rządy bolszewickie chwyciły z kolei niemiłosiernie za kark chłopa, robotnika i „proletariusza”, zabrały im wszystko i zmusiły do tak ciężkiej pracy pod knutem, o jakiej w dawnych prywatnych fabrykach i w dawnym prywatnym ustroju rolnym żadnemu robotnikowi nawet się nie śniło!

A gdy rozczarowani, zgnębieni, zawiedzeni w swych nadziejach chłopi i robotnicy zaczęli protestować do Lenina i jego komisarzy, wołając słusznie, że teraz znacznie gorzej jest jeszcze, niż pod carskim rządem, to Lenin i jego towarzysze odpowiadali z szatańskim uśmiechem: „Wszak to dla waszego dobra się dzieje, bo przecież dyktatura proletariatu polega właśnie na tym, że gdy dawniej pracował robotnik osiem lub dziesięć godzin dziennie dla kapitalisty, to teraz winien szesnaście godzin dziennie pracować dla siebie – to jest dla socjalistycznego państwa!”

Takie to krwawe drwiny z pracującego ludu, z jego słusznych praw, wolności i pracy, i ze swych własnych obietnic urządzili sobie bolszewiccy tyrani! I z bezczelnością trąbią przy tym na cały świat, że tylko bolszewizm jest jedynym ustrojem naprawdę demokratycznym i naprawdę uszczęśliwiającym! I uprawiają olbrzymią propagandę we wszystkich państwach, aby tam także lud oszukać i swe krwawe rządy mu narzucić.

Zaiste, nie tyle zadziwia w tym wszystkim bezczelność i perfidia bolszewickich oszustów – gdyż łotrów nie brak niestety nigdy na świecie – ile zadziwia i zdumiewa przede wszystkim bezgraniczna naiwność i głupota ludzi, którzy dają się brać na kawał bolszewickim podszeptom. A już największe zdumienie ogarniać musi każdego, że nawet dziś jeszcze, nawet w Polsce, gdy mamy przed sobą czarno na białym rezultaty bolszewickiej gospodarki w Rosji i po części już także w niektórych innych krajach, gdzie zagnieździł się głębiej wpływ czerwonej Moskwy, znajdują się ludzie, nieraz nawet wykształceni, którzy idą na lep bolszewickiej doktryny i obietnic i wierzą z tępym uporem, że gdy krwawy, oszukańczy, wszystko niszczący bolszewizm zawładnie światem, to będzie lepiej!

Słusznie twierdzą niektórzy, że głupota ludzka nie ma granic!!!

Zrozumiałe jest wprawdzie, że w ciężkich czasach ludzie pracy domagają się różnych reform, naprawy rządów i stosunków społecznych, ułatwienia pracy i zarobku, ochrony i pomocy dla biednych. To wszystko słuszne i to powinno być robione. Ale nie zrobi tego nigdy system bolszewicki, ani też żadna sztucznie wymyślona doktryna komunistyczna czy socjalistyczna, które chociaż na pozór głoszą zrównanie wszystkich warstw, jednak w rzeczywistości, gdzie tylko dorwą się do wpływu i władzy, dzielą ludzi od razu na dwie warstwy: na nieliczną warstwę uprzywilejowanych, żyjących w dostatkach i zbytku przywódców i komisarzy, którym wolno wszystko i z których niejeden dobrze się już wzbogacił, oraz na resztę ludzi, skutych w pęta tyrańskiej niewoli, którym nic nie wolno. Nie wolno im nawet oddychać tym powietrzem, jakim by chcieli – gdyż obywatelom, a raczej niewolnikom w państwie komunistyczno-socjalistycznym nie wolno ruszyć się z miejsca bez specjalnego pozwolenia władz, nie wolno szukać pracy w innej miejscowości niż ta, do której obywatel sowiecki jest swym paszportem przykuty i gdzie niby dla ustroju sowieckiego, a właściwie dla rządzącej kliki, ciężką odrabiać musi pańszczyznę.

Nie wolno robotnikowi-niewolnikowi w państwie komunistyczno-socjalistycznym opuścić fabryki, do której jest przykuty i w której nieraz komisarz-dyrektor prześladuje go i wyzyskuje bez porównania więcej, niż najgorszy nawet dyrektor fabryki w państwie cywilizowanym. Za samowolne opuszczenie fabryki grozi ciężkie więzienie, za protest przeciw zbrodniczym nadużyciom komisarza-dyrektora bolszewickiego grozi robotnikowi sąd i śmierć, a w najlepszym razie pozbawienie wszelkich praw obywatelskich i żywnościowych, wskutek czego robotnik taki po prostu ginie z głodu.

Tysiączne przykłady dowodzą dostatecznie tej smutnej rzeczywistości w państwie „raju ludowego”.

Oto, czym jest naprawdę bolszewizm – i taki raj chciałby zaprowadzić na całej kuli ziemskiej, oczywiście pod absolutną władzą komisarzy moskiewskich. Bo komuniści w innych krajach, obałamuceni przez bolszewików i agitujący na rzecz ustroju „proletariackiego”, mylą się kapitalnie, sądząc, że w razie zwycięstwa bolszewickiej „rewolucji światowej” rząd moskiewski powierzy im władzę w ich krajach. Nieprawda, gdyż w takim wypadku moskiewscy bolszewicy chwyciliby wszędzie władzę w swe ręce, a naiwnych komunistów tubylczych przepędziliby gdzie pieprz rośnie, albo i jeszcze gorzej.

A co do owego obiecywanego raju, to wiedzieć trzeba, że w żadnym państwie nie ma tylu nędzarzy, ilu ich jest w Rosji po dwudziestu już prawie latach trwania „błogosławionych” tamtejszych rządów i komunistycznej doktryny. Nigdzie nie masz, nawet w dalekim przybliżeniu, tylu ludzi głodnych i obdartych, nigdzie nie ma tylu bezdomnych i dzieci opuszczonych, zezwierzęciałych, błąkających się w bandach, a tępionych co pewien czas bez miłosierdzia przez władze, które nie wiedzą, co począć z tymi masami zdziczałych chłopców i dziewcząt, gdyż w nielicznych ochronkach komunistycznych nie ma dla nich miejsca.

Wiadomo o tym wszystkim już powszechnie i od dawna na całym świecie. Żadna napuszona, kłamliwa propaganda bolszewicka nie jest w stanie temu zaprzeczyć. I dlatego, aby dzisiaj jeszcze być stronnikiem bolszewizmu, zwłaszcza w Polsce sąsiadującej z Rosją bezpośrednio, aby dzisiaj jeszcze oddawać się nadziejom, że komunizm może polepszyć dolę ludu pracującego, aby dzisiaj jeszcze wierzyć zbrodniczo-zakłamanej bolszewickiej propagandzie, to trzeba być naprawdę wielkim, ale to bardzo wielkim głupcem!

 

 

* * *

 

Jan Bobrzyński (1882-1951) – konserwatywny polityk i myśliciel polityczny, z wykształcenia chemik. Urodził się 14 września 1882 r. w Krakowie. Był synem Michała Bobrzyńskiego, namiestnika Galicji, autora słynnych Dziejów Polski w zarysie. Jan Bobrzyński pracował po 1918 r. jako urzędnik, był działaczem gospodarczym, wydawcą pism konserwatywnych (m.in. „Dnia Polskiego” i „Nasza Przyszłość”) i politykiem. W 1926 r. został sekretarzem generalnym Stronnictwa Pracy Narodowej. Był zwolennikiem współpracy z obozem sanacyjnym, pod warunkiem zachowania niezależności przez konserwatystów. Gdy środowiska konserwatywne, z którymi był dotąd związany, zbytnio – jego zdaniem – zbliżyły się do piłsudczyków, wszedł z nimi w spór ideowy i polityczny, zarzucając im oportunizm i wyrzeczenie się wielu konserwatywnych zasad. Powołał do życia Związek Polskiej Myśli Państwowej (1934). Po wojnie z uwagi na antykomunistyczną postawę nie mógł liczyć na powrót do działalności publicznej. W 1945 r. podjął pracę w Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach, następnie odbudowywał Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu. Zmarł 3 września 1951 r. w Krakowie. Do najważniejszych dzieł Bobrzyńskiego należą Sprzeczności idei demokratycznej (1929), Bolszewicka prawda (1936) i Na drodze walki. Z dziejów odrodzenia myśli konserwatywnej w Polsce (1928).

 

Prezentowany fragment pochodzi z książki Bolszewicka prawda, Warszawa 1937, s. 12-16.

Sponsorzy:

Muzeum Historii Polski Patriotyzm Jutra

Dofinansowano ze środków MHP w ramach programu „Patriotyzm Jutra”

Teksty prezentowane na niniejszej stronie są dostępne na licencji Creative Commons. Uznanie autorstwa – 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej i Autorów tekstów.

Ilustracje, design: Stereoplan