Wypadki które doprowadziły do upadku Wilna miały przebieg następujący:
Niemcy wycofali się z miasta dnia 1 stycznia pozostawiając jedynie załogę na przedmieściu Pohulanka. Układy Polaków z komendą niemiecką nie doprowadziły do rezultatu, gdyż Niemcy byli już w porozumieniu z bolszewikami. Polska komenda obawiając się dywersji ze strony niemieckiej, zażądała opróżnienia Pohulanki, a gdy Niemcy odmówili, zażądała usunięcia ich z przedmieścia. Tymczasem bolszewicy w sile 18000 ludzi z artylerią, karabinami maszynowymi i olbrzymim taborem posuwali się na Wilno z trzech stron: od Meszagoły, Pogrodzia i Oszmiany. Polacy mieli około 2000 ludzi, z czego 600 Poznańczyków i około 1400 miejscowych robotników, pod dowództwem generała Mokrzyckiego i Weytkego.
Nie było ani armat, ani karabinów maszynowych, a ilość amunicji wynosiła paręset nabojów na żołnierza! Zwrócono się do Niemców z propozycją dostarczenia amunicji, ale otrzymano stanowczą odmowę. Pomocy z Warszawy nie można było oczekiwać; w tych warunkach dłuższa obrona miasta była niemożliwa. Przez trzy dni polski oddział stawiał czoło bolszewickiej przemocy, po wystrzelaniu jednak nabojów musiał na powrót ustąpić, aby nie oddać polskich żołnierzy w straszną rosyjską niewolę. Poznańczycy cofnęli się gościńcem ku Grodnu, reszta wojska szła linią kolejową ku Białej Wace, gdzie natknęła się na Niemców. Po długich pertraktacjach zawarto umowę, mocą której Niemcy zobowiązali się dać Polakom pociąg do Białegostoku, pod warunkiem że broń palna zostanie złożona do osobnego wagonu. Tymczasem około Ladwarowa Niemcy odczepili wagon z karabinami tak, że Polacy jechali dalej bez żadnej broni. Gdy pociąg dojechał do Białegostoku, rzucili się na nich Niemcy i obrabowali ich ze wszystkiego, nawet z bielizny i mundurów. Wreszcie pod Łapami oddział polski był przez Niemców ostrzeliwany. Obecnie znajduje się w Ostrowie.
Bolszewicy mogą teraz bez przeszkód zając całą Litwę i wtargnąć do Królestwa Kongresowego. Ze strony Litwinów nie natrafią na opór. Taryba dawno już uciekła do Kowna i nie rozporządza zresztą żadną siłą zbrojna. Niemcy cofają się śpiesznie ku granicy wschodnio-pruskiej, pozostawiając kraj na łup hord bolszewickich. Całe ich postępowanie było dwulicowe; nie ulega też wątpliwości, że ułatwili bolszewikom opanowanie Wilna. Ze strony polskiej robią się pewne przygotowania na wschodniej granicy królestwa, ale bez ogólnego poboru powstrzymać bolszewików będzie niemożliwe. Być może zgodnie z ostatnim telegramem marszałka Focha korpus Hallera przybędzie lądem przywieziony koleją przez Niemcy. Ten jeden ratunek pozostaje obecnie wschodnim kresom.
„Czas” 13 I 1919, nr 7, s.1.