O socjalistach i ich odmianie bolszewickiej

Bohdan Wasiutyński

Bohdan Wasiutyński

Bohdan Wasiutyński

(1882-1940), prawnik i polityk endecki, autor prac poświęconych m.in. zagadnieniom praworządności, samorządności i bolszewizmowi.

Czy istotnie socjalizm daje pracującym rzeszom prawdziwe polepszenie ich bytu? Trzeba rozpatrzyć, do czego zmierza on w sprawach gospodarczych, jaki jest program socjalistów.

Bohdan Wasiutyński

Bohdan Wasiutyński

(1882-1940), prawnik i polityk endecki, autor prac poświęconych m.in. zagadnieniom praworządności, samorządności i bolszewizmowi.

Dola robotnika w fabrykach jest bardzo ciężka. Była jeszcze cięższa przed laty. Jeżeli zmarnował przy pracy zdrowie, jeżeli stał się kaleką, – tracił zajęcie i skazany był na głód i nędzę; w razie jego śmierci, żona i dzieci pozbawione były opieki.

Często przychodził okres zastoju w przemyśle, fabryki nie miały roboty i wówczas wyrzucały na bruk tych robotników, których ściągnięto, kiedy fabryka była w pełnym ruchu. Gdy powstał wielki przemysł fabryczny, przedsiębiorcy, szukając najtańszych rąk do pracy, przyjmowali do fabryk masowo kobiety i dzieci, które licho wynagradzane pracowały nieraz w nocy lub pod ziemią w kopalniach, a taka praca nie tylko szkodziła zdrowiu, ale i obyczajom i moralności. Praca w przemyśle trwała długo, aż do wyczerpania sił robotnika. Robotnicy mieszkali w okropnych, brudnych, wilgotnych izbach.

Te warunki pracy wymagały i wymagają gruntownej poprawy. Wszyscy, którym dobro ludu leży na sercu, wszystkie stronnictwa demokratyczne, żądały i żądają zmian w położeniu robotników. W państwach zachodnich dużo już w tym względzie zrobiono, najgorszy wyzysk został usunięty. Robotnicy i ich rodziny mają zapewnioną pomoc w razie choroby, dostają odszkodowanie za wypadki przy pracy. Ci, co są niezdolni do pracy wskutek słabego zdrowia lub starości, otrzymują stałą roczną pensję (zapomogę). Państwo i silne stowarzyszenia robotnicze starają się o wspieranie pozbawionych pracy, o pomaganie w wyszukaniu zajęcia. Aby zapobiec nadużyciom i zachować zdrowie pracujących, wydano prawa, oznaczające, jaki może być najdłuższy dzień pracy, ogłoszono przepisy, zapewniające możliwie duże bezpieczeństwo przy pracy i usuwające możliwie szkodliwe dla zdrowia warunki pracy w fabrykach. Praca dzieci w przemyśle została przeważnie zupełnie zakazana, tak samo, jak praca kobiet w nocy i w kopalniach. Zaczęto również troszczyć się o dostarczenie lepszych i zdrowszych mieszkań dla robotników, ułatwiać im nabywanie domów z kawałkiem ziemi na własność.

Oczywiście, pozostało wszędzie jeszcze bardzo wiele do zrobienia i do naprawienia. Przede wszystkim u nas, gdzie pod obcymi rządami, nie dbającymi o stan robotników, pozostaliśmy daleko w tyle poza innymi państwami w Europie. Te prawa, polepszające los robotników, były opracowane i wydane przez rządy w Europie Zachodniej, wcale nie socjalistyczne, a u nas w Sejmie popierać je będą i za nimi głosować wszystkie stronnictwa, które chcą dobra ludu i narodu.

Prawdziwy program gospodarczy socjalistów na czym innym polega. Chcą oni zaprowadzić zupełnie inny porządek w świecie. Wszystko, na czym się opiera gospodarstwo narodowe, uważają za złe i chcą przy pomocy gwałtu znieść obecne podstawy gospodarowania. Ta zmiana przede wszystkim to – zniesienie prywatnej własności. Wszystko to, co służy do wytwarzania przedmiotów i towarów, a więc fabryki, rola, budynki, maszyny, wszelkie przedsiębiorstwa mają stać się własnością państwa, ogółu, czyli, jak mówią, mają być „uspołecznione” lub „upaństwowione”.

Dowodzą socjaliści, że rozwój życia zbiorowego idzie szybko ku zniknięciu drobnych przedsiębiorstw, zakładów rzemieślniczych i sklepów, nawet ku zniknięciu średnich fabryk, że zwyciężają we współzawodnictwie olbrzymie przedsiębiorstwa. Dojść musi do tego, że ogromne fabryki skupią się w ręku niewielu bogaczów. Wszyscy pozostali ludzie będą robotnikami i pracownikami w tych przedsiębiorstwach. Wówczas powinno się wywłaszczyć tych niewielu fabrykantów i ich fabryki przejdą na własność państwa, które będzie samo jedynym przedsiębiorcą, kierującym wytwarzaniem towarów.

Jeżeliby socjaliści czekać chcieli spokojnie do tego czasu, kiedy będzie tylko mała liczba wielkich przedsiębiorców, to okres zastosowania socjalizmu odsunąłby się w bardzo odległą przyszłość. Stwierdzonym jest wprawdzie, że z powstaniem fabryk upadły niektóre rzemiosła np. ręczne tkactwo lub garbarstwo, ale inne rzemiosła wcale dobrze się mają i nawet nowe ich rodzaje powstają, a liczba rzemieślników – wbrew przepowiedniom – wcale się nie zmniejsza. Również tylko w niektórych gałęziach przemysłu, jak kopalnie węgla lub huty żelazne, ogromne przedsiębiorstwa wypierają mniejsze, w innych zaś, obok fabryk-olbrzymów, powstają i rozwijają się fabryki małe i średnie. A skoro tak się rzeczy mają, to wywłaszczenia setek tysięcy ludzi z ich własności przeprowadzić nie można bez gwałtu nad wielką częścią narodu.

Jednakże socjaliści czekać cierpliwie nie chcą, aż ich przepowiednie zawodne się sprawdzą, i głoszą żądanie upaństwowienia fabryk w najbliższej przyszłości. Zastanówmy się, do czego by takie zarządzenie doprowadziło. Naprzód, sama zapowiedź wywłaszczenia właścicieli fabryk miałaby ten skutek, że u nas, gdzie Niemcy przemysł zniszczyli i fabryki pozamykali, właściciele fabryk w ruch ich nie puściliby, w tych zaś fabrykach, które idą, nie wprowadzaliby nowych maszyn i żadnych ulepszeń, aniby je rozszerzali, a rzecz prosta, nowe fabryki nie powstałyby. Bo któż będzie umieszczał swój kapitał i poświęcał pracę na to, aby mu jego własność zabrali? W ten sposób socjaliści, którzy powiadają, że są jedynymi przyjaciółmi i obrońcami robotników, skazaliby wielkie masy ludności na brak pracy i nędzę.

Na to odpowiedzieć mogą mędrkowie socjalistyczni: „Jeżeli fabrykanci fabryk w ruch nie puszczą, obejmie je państwo i będzie prowadzić, jako swoją własność”. Jest rzeczą jasną, że państwo polskie, które ma skarb pusty, a koniecznych i pilnych wydatków bez liku, funduszów na prowadzenie fabryk nie znajdzie.

Ale pomińmy tę trudność. Przypuśćmy, że państwo fabryki na swój rachunek uruchomiło. Jaki będzie wynik tej gospodarki państwowej? Ludzie, którzy się bacznie przyglądali gospodarce państwowej w różnych krajach w czasie wojny, kiedy to państwo niektóre towary objęło w monopol handlowy, i wiele przedsiębiorstw prowadziło we własnym zarządzie albo nad prywatnymi rozciągnęło surową kontrolę, stwierdzić muszą, że państwo jest złym przedsiębiorcą. Gospodarka jego kosztuje bardzo drogo, a interesy ludności zupełnie źle na tym wychodzą. Wiadomo również, że gminy lub miasta, o ile są właścicielami jakichś fabryk, na ogół źle na tym wychodzą, te fabryki bowiem zysków nie dają.

Czemu tak się dzieje? Najważniejsze przyczyny są następujące. Państwo zarządzać musi swymi fabrykami przez swych urzędników. Urzędnik może być najlepszy i najzdolniejszy, ale nie zastąpi przedsiębiorcy – właściciela, bo nie jest bezpośrednio zainteresowany w dochodach fabryki. Właściciel będzie dbał o nowe ulepszenia, o oszczędne prowadzenie przedsiębiorstwa, bo to zapewnia mu zyski, będzie unikał takiej gospodarki, która przynosić będzie ciągle straty. Państwo może prowadzić fabrykę, która daje ciągle straty, ale te straty pokrywać będzie skarb państwa ze ściąganych podatków, czyli ostatecznie pokrywać będzie ludność państwa. Państwo przeto wytwarzać będzie drogo, i jeżeli w innych krajach fabryki będą należały do prywatnych właścicieli, zaprowadzających wciąż ulepszenia, to towary zagraniczne będą tańsze od krajowych, i fabryki państwowe w kraju będą musiały być zamknięte.

Jakie zaś byłoby położenie robotników, gdyby istniały tylko fabryki państwowe? Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że wówczas robotnikom powodziłoby się doskonale, gdyż mogliby wymóc dobrą płacę i krótki czas pracy. Chodzi wszakże o to, czy długo by takie pomyślne stosunki trwały.

Socjaliści powiadają, że równość wymaga, aby wszyscy otrzymywali jednakowe wynagrodzenie za pracę. Byłoby to sprawiedliwe, gdyby Bóg stworzył wszystkich ludzi zupełnie do siebie podobnymi, gdyby wszyscy byli jednakowo pracowici, uczciwi, zdolni. Ale jak w przyrodzie nie ma dwóch liści całkiem do siebie podobnych, tak i ludzie są różni. Człowiek pracowity i oszczędny wytęża swoje siły, aby więcej zarobić, przez to dać lepszy byt rodzinie, odłożyć grosz na czarną godzinę, na wychowanie dzieci, na starość. Bo w usposobieniu każdego leży dążenie, aby polepszyć swój byt, dojść do lepszego stanowiska, albo dzieciom zapewnić lepszą przyszłość. Ta chęć polepszenia swego bytu pcha ludzi zdolniejszych i przedsiębiorczych do założenia nowych warsztatów, do robienia wynalazków lub ulepszeń, to przyrodzone pięcie się w górę skłania ludzi do kształcenia się, nabywania wiedzy lub umiejętności w rzemiosłach czy w handlu. A na tym powszechnym dążeniu zyskują nie tylko te zapobiegliwe jednostki, ale i cały naród. Wzrasta bowiem powszechna zamożność i oświata, powiększa się liczba przedsiębiorstw, pojawiają się nowe wynalazki, które ułatwiają pracę i pomnażają wytwórczość narodu.

Gdyby od jutra wyszło prawo, że wszyscy otrzymują jednakowe wynagrodzenie, bez względu na wartość pracy, zacząłby się od razu upadek narodu i jego zamożności. Socjaliści chcą znieść zupełnie wynagrodzenie za pracę od sztuki, zaprowadzić tylko stałą płacę. Człowiek pracowity, uczciwy, zdolny, który przygotowywał się długo do swego zawodu i praktykował lata całe, otrzymywałby tę samą płacę, co próżniak, pracujący byle jak, aby zbyć, głupi i nic nie umiejący oczywiście, nikt nie miałby pobudki do porządnej i wytężonej pracy, bo przez to bytu swojego by nie polepszył.

Rząd socjalistyczny, jako właściciel wszystkich przedsiębiorstw, miałby przed sobą jedną tylko drogę do zmuszenia ludzi do wydajniejszej pracy: zaprowadzenie bardzo ścisłego nadzoru przy pomocy ogromnej masy urzędników i stosowanie kar bardzo surowych. Musiałby wobec całej ludności ustanowić taki rygor, jak w koszarach lub w więzieniu. Przypomniałyby się czasy pracy pańszczyźnianej, kiedy to chłopi pracowali pod przymusowym i surowym nadzorem bardzo źle, gdyż nie mieli żadnego interesu w pracy porządnej.

Powszechnego zubożenia powstrzymać by wówczas nie można. Wyniki takiej pracy byłyby bardzo mizerne, robotnik wytwarzałby mało, a więc towary wszystkie byłyby bardzo drogie. Zapanowałaby okropna drożyzna, a potrzeby ludności byłyby źle, niedostatecznie zaspokajane. Rząd mógłby podwyższać wynagrodzenie robotników, ale nic by to nie pomogło, gdyż drożyzna wciąż by wzrastała.

Bo, jak przekonaliśmy się w czasie wojny, dochód nie zależy od ilości zarabianych pieniędzy, ale od ich wartości, od tego, co za nie kupić można. Robotnik, zarabiający 10 złotych dziennie przed wojną, miał się lepiej, niż zarabiający 80 złotych obecnie. Jest prawdą niezbitą, że zamożność narodu zależy od ilości i wartości przedmiotów, które naród wytwarza. Jeżeli ich wytwarzać będzie mniej, niż dawniej, musi stawać się coraz uboższym. A tak by było niezawodnie w państwie socjalistycznym. Ludzie nie mieliby zachęty i potrzeby do pracy wytężonej, ponieważ nie mieliby z niej korzyści osobistej.

Dla socjalistów wydaje się rajem takie państwo, w którym wszyscy byliby tylko robotnikami w zakładach państwowych, a nikt nie miałby własności i nigdy do własności dojść by nie mógł. Byłby to stan sprzeczny z naturą ludzką, która dąży do niezależności i samodzielności i dla której posiadanie własności stanowi jedną z podstaw wolności. […]

Do ostatnich czasów socjaliści nie mieli możności wprowadzać w życie swych zamiarów, bo nie zyskali dla nich większości w Sejmach. Sposobność ku temu nadarzyła się dopiero w Rosji po rewolucji, kiedy nastały rządy tak zwanych „bolszewików”. Rozsądniejsi i spokojniejsi socjaliści odkładali zaprowadzenie państwa socjalistycznego na odległe czasy, kiedy naród miał się składać z niewielkiej garstki bogaczy i samych robotników, nie posiadających żadnej własności, czyli „proletariatu”. Bolszewicy postanowili natychmiast urządzić państwo socjalistyczne. Na czele bolszewików stanęli przeważnie Żydzi, dla których było wszystko jedno, jak na tych próbach wyjdzie państwo i naród rosyjski. Socjalizm miał być wprowadzony siłą, gwałtem, przeciwko woli większości narodu rosyjskiego. Ogłoszono „dyktaturę proletariatu”, to jest panowanie robotników nad całym narodem i bez pytania się o wolę narodu. Wybrany sejm, w którym większość uzyskali przedstawiciele włościan, rozpędzono przy pomocy bojówki socjalistycznej. Owa dyktatura przy tym nie jest wcale rządem robotniczym, lecz tyrańską władzą części socjalistów-bolszewików.

Ludzkość po długich wysiłkach i walkach doszła do zdobycia wolności, jako najcenniejszego dobra. Uznano, że każdemu wolno mówić i pisać to, co uważa za słuszne, byleby nie nawoływał do zbrodni; że wolno zakładać wszelkie stowarzyszenia; że nikogo nie wolno aresztować bez rozkazu lub wyroku sądu i prześladować za przekonania polityczne. O tę wolność dopominali się także socjaliści. Ale gdy w Rosji schwycili władzę bolszewicy, rozpoczął się taki ucisk, jakiego nigdy ludzie nie zapamiętali. Pozamykano wszystkie pisma, które występowały przeciwko bolszewikom. Najzasłużeńszych ludzi więziono i bez sądu rozstrzeliwano. Wymordowano setki tysięcy ludzi, jak w czasie najkrwawszej wojny.

Komu się dobrze dzieje w państwie bolszewików? Tylko tym, którzy się dorwali do władzy. Ci opływają w dostatki zrabowane. Stworzyli oni własną „czerwoną armię”, którą doskonale żywią i suto bardzo opłacają, i ta, mordując przeciwników, broni rządzących bolszewików. Reszta ludności przymiera głodem lub wprost z głodu umiera. Szereg praw zniósł niby to własność prywatną. Bankom zabrano nie tylko własne pieniądze, lecz i pieniądze złożone na przechowanie. Fabryki „upaństwowiono”. Ale w tych fabrykach zaczął się taki nieporządek, że praca stała się niemożliwą. Rząd bolszewicki część robotników, która jeszcze została po miastach, po prostu utrzymuje z pieniędzy rządowych. Pieniądze zdobywa w ten sposób, że drukuje ruble papierowe bez żadnego rachunku. Wskutek tego nastąpiła szalona drożyzna, ciągle rosnąca. A za pieniądze nic prawie dostać nie można, gdyż zapasy towarów się wyczerpały, a nowych się nie wyrabia, bo nie ma z czego.

Brakuje zupełnie po miastach żywności, gdyż chłopi rosyjscy nie chcą jej dostarczać dlatego, że za otrzymane pieniądze nie mogą kupić potrzebnych przedmiotów do gospodarstwa i odzieży. Bolszewicy przeto wysyłają na wieś wyprawy karne, złożone z „czerwonej gwardii”, i te siłą zabierają żywność. Po wsiach toczą się z tymi oddziałami krwawe bitwy.

Na wsi i w Rosji w ogóle panuje największy bezład i zamieszanie. Rzucono hasła podzielenia się ziemią wielkiej własności. Nie było wszakże władzy do zrobienia tego podziału. Zagarniał grunt ten, kto był silniejszy: w jednej wsi bezrolni i parobcy, w innych – najbogatsi chłopi, którzy mieli więcej sprzężaju [czyli zwierząt stanowiących siłę pociągową – przyp. red.]. Między gospodarzami, między bogatszymi i biedniejszymi, między bezrolnymi i małorolnymi trwa walka. Nikt żadnej władzy nie słucha. Rządzi tylko bagnet lub kłonica.

Ludność wzajemnie się rabuje, przejada i marnuje całe bogactwo narodowe, które nagromadziła praca poprzednich pokoleń. Zniszczono tych, co coś posiadali, a biedni pozostali biednymi. Wzbogacili się tylko ci, co kradli i rabowali, jako urzędnicy i spekulanci, którzy korzystając z zamętu, obdzierają ludność z resztek mienia.

Rosja będzie miała prawdziwy obrachunek rządów bolszewickich, gdy te się skończą. Ład i porządek zapanuje dopiero po nowych masowych rozstrzeliwaniach, i nadejdzie okres sroższej niewoli, niż była za carów. Wolność na długie lata będzie w Rosji pogrzebana, bat znów rządzić będzie. Wzajemna nienawiść rozmaitych warstw ludności doszła do szczytu. Ludzie przyzwyczaili się mordować o byle co jedni drugich.

Państwo zubożeje zupełnie i będzie musiało rozpoczynać gospodarkę od początku, gdyż fabryki, gospodarstwa, koleje – są zniszczone. A jednocześnie to zbiedniałe do ostateczności państwo będzie miało niesłychane długi, bo za te drukowane bez miary papierki zapłacić będzie trzeba. Wierzyciele cudzoziemscy zajmą najbogatsze kopalnie rosyjskie, a lud rosyjski, wynędzniały, jak parobek będzie musiał ciężko pracować na podatki, aby zapłacić długi państwa, pokryć koszty gospodarki bolszewickiej.

Przedstawiliśmy pokrótce ów „raj” bolszewicki, gdyż i u nas część socjalistów wszelkimi sposobami chce naśladować bolszewików i ich rządy wychwala, a druga część, spokojniejsza, nie ma odwagi przeciwko ich knowaniom wystąpić.

Kiedy będziemy głosować na posłów do Sejmu, nie zapominajmy, do czego doprowadzić może zwycięstwo socjalistów: do nieustającej walki wewnątrz narodu, do ciągłego zamętu, do zubożenia kraju, do fabryk bez ruchu, do braku pracy, do zagrożenia własności prywatnej.

 

 

* * *

 

Bohdan Wasiutyński (1882-1940) – prawnik, polityk endecki. Urodził się 25 grudnia 1882 r. Przez swe dorosłe życie związany był z obozem narodowo-demokratycznym, przyjaźnił się z Romanem Dmowskim. Należał do Ligi Narodowej, w latach 1908-1915 był redaktorem pisma endeckiego „Przegląd Narodowy”, współtworzył także wydawaną w Piotrogrodzie „Sprawę Polską”. Swoją wizję odrodzonej Rzeczpospolitej zawarł w broszurze Jak to będzie w wolnej Polsce (1918). Zagrożenie bolszewickie diagnozował w pracach O socjalistach i ich odmianie bolszewickiej (1918) i Bolszewizm a sprwa rolna (1920). W II RP wykładał prawo na uniwersytetach w Poznaniu i w Warszawie. Był autorem cenionego, wznawianego opracowania Ustrój władz administracyjnych, państwowych i samorządowych. Zasiadał w Senacie jako przedstawiciel Stronnictwa Narodowego. W 1927 r. współtworzył zręby programowe Obozu Wielkiej Polski, publikując w jego zeszytach programowych broszurę Praworządność. Ważne teksty ideowe i polityczne (m.in. Centralizm a samorząd, Kryzys demokratyzmu, O myśl państwową, Reakcja i autorytety) ogłaszał na łamach „Przeglądu Narodowego”. Był również redaktorem wychodzącego w Poznaniu „Przeglądu Wszechpolskiego” (1922-1926). Syn Bohdana Wasiutyńskiego – Wojciech Wasiutyński (pseud. Paweł Janecki, 1901-1994) – należał do najważniejszych publicystów powojennej emigracji.

 

Prezentowane fragmenty pochodzą z broszury O socjalistach i ich odmianie bolszewickiej, Warszawa 1918, s. 7-11, 14-16.

Sponsorzy:

Muzeum Historii Polski Patriotyzm Jutra

Dofinansowano ze środków MHP w ramach programu „Patriotyzm Jutra”

Teksty prezentowane na niniejszej stronie są dostępne na licencji Creative Commons. Uznanie autorstwa – 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej i Autorów tekstów.

Ilustracje, design: Stereoplan