Dzisiejsza filozofia sowieckiego prawa a romantyzm prawniczy

Ignacy Czuma

Ignacy Czuma

Ignacy Czuma

1891-1963, prawnik, polityk, publicysta, przedstawiciel szkoły tomistycznej związanej z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim.

Sowietyzm opiera się na dwóch założeniach, z których pierwszym jest metafizyczny monizm materialistyczny, a drugim wypływający z filozofii materializmu ekonomicznego praktyczny wniosek i postulat dyktatury proletariatu, jako koniecznej fazy ku przejściu do społeczeństwa bezpaństwowego

Ignacy Czuma

Ignacy Czuma

1891-1963, prawnik, polityk, publicysta, przedstawiciel szkoły tomistycznej związanej z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim.

Te dwie podstawy sowietyzmu stanowią grunt, z którego w różnych kierunkach, a między innymi oczywiście i w dziedzinie prawa, wypływają daleko posunięte dedukcje. Bezpośrednim założeniem socjologiczno-ekonomicznym dyktatury proletariatu jest hipoteza o walce klas, hipoteza, której powodzenie dokonało się zapewne nie bez wpływu hipotezy biologicznej o walce gatunków. Wiemy, iż hipoteza o walce gatunków powstała na Zachodzie, jako jedna ze zdobyczy empiryzmu i pozytywizmu naukowego, ale podobnie i pierwsza hipoteza jest wytworem Zachodu i to Zachodu wcale nie socjalistycznego, lecz tak zwanego liberalnego. […]

Tzw. burżuazja uznaje klasy i ich walkę, nie uznaje natomiast „zaciekłej walki”. Tam będą ścierania i kompromisy, tutaj bezwzględne tępienie innych klas przez jedną klasę po to, by socjalizm wyrósł w komunizm, a w związku z tym, by zniknęła wszelka potrzeba gwałtu nad ludźmi w ogóle, podleganie jednego człowieka drugiemu, jednej części ludności drugiej, ponieważ przyzwyczają się (ludzie) do przestrzegania elementarnych warunków uspołecznienia bez gwałtu i bez podległości, jak mówi Lenin. Sama jednak dyktatura proletariatu jest państwem okresu przejściowego.

Po tej nieprawniczej dygresji rozpatrzymy pewne kwestie, które w sowietach kształtują się wokół trzech zagadnień, a mianowicie prawa, państwa (ze schematem ustrojowym) i stanowiska prawnego jednostki. W ten sposób uzyskamy możność porównania z poprzednio ocenionym przez nas przeciętnym typem teoretyczno-praktycznym układu stosunków Zachodu XIX i początku XX w.

Czym jest prawo w sowietach? Jest systemem norm socjalnych, wytwarzanych i utrzymywanych przez określoną siłę społeczną. Prawo tworzą ci, którzy mają siłę, norm tych broni w dalszej konsekwencji ta sama siła, która powstanie normy inspiruje, która normy dla siebie urządza. Tak wygląda teza sowiecka o prawie. Ponieważ zaś w sowietach siła ta formalnie należy do klasy proletariatu, zatem łatwo nam określić sobie kierunek treściowy wytwarzanych norm. To jest całe usprawiedliwienie prawa.

Przypomnijmy sobie, iż panująca teoria i praktyka pozytywizmu prawa Zachodu XIX w. nie odbiega od formuły sowieckiej. Prawem jest to, co wytwarza ten organ czy czynnik, który jest w tym względzie formalnie legitymowany. Podkreśla się tytuł formalny wydającego normy, ale nie odmawia się normie prawnej istotnych cech z tego np. powodu, że nie dogadza tej lub innej warstwie, tą lub inną warstwę gnębi, tratuje i niszczy. Grunt, by norma była wydana przez odpowiedni organ i w odpowiedni (tymże prawem pozytywnym) określony sposób. Że państwa Zachodu nie nadużywały na ogół tych swoich uprawnień, choć bywa czasem inaczej (przykład: gwałty Prus nad Poznańskiem także drogą „prawa”), a tym mniej w sposób tak nieludzki jak sowietyzm, jest to najpierw rezultatem na Zachodzie Europy kompromisowości warstw w zmaganiu się społeczno-politycznym i, jak sądzę, głębokiego wyrobienia moralnego, które zawdzięcza Zachód zachodniemu chrystianizmowi z jego daleko rozwiniętą normatyką społeczną nawet wtedy, kiedy formalnie ten wpływ neguje się i odrzuca.

Praworządność sowiecka (rewolucyjna legalność) winna być rozpatrywana pod kątem widzenia ewolucji historycznej, której uległa. Okres pierwszy, tzw. wojującego komunizmu, był z jednej strony (jak i dalsze lata aż do dnia dzisiejszego) czasem obfitej produkcji norm prawnych – z drugiej strony periodem lekceważenia prawa, jako przesądu burżuazyjnego. Rewolucyjny dekret był, zdaniem Archipowa, administracyjną dyrektywą, tam jednak, gdzie naruszenie lub zaniechanie wykonania rewolucyjnego dekretu mogło pociągnąć za sobą triumf klasowego wroga, tam Lenin z jurydycznego relatywisty zmieniał się w gorącego legalistę, który wymagał (a cały aparat sowiecki za nim) „świętego” przestrzegania prawa i zarządzeń sowieckiej władzy. Ten podział na instrukcje i normy znikł w drugim periodzie od roku 1921, odkąd Lenin oświadczył, iż legalność winna być tylko jedna. Kontrola legalności ma swój aparat w Najwyższym Sądzie, Prezydium Cika [właśc. Ogólnorosyjski Centralny Komitet Wykonawczy – przyp. red.], Prokuraturze, instrukcji zażaleń, rewizyjnych komisji, surowej stosunkowo odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej funkcjonariuszy publicznych.

Co jednak należy specjalnie podkreślić? Sowiety mają liczne zbiory praw i w dziedzinie odnośnej produkcji nie idą wcale za innymi państwami, jeżeli nie odwrotnie. Ich normy są przeprowadzane z surowością niezwykłą, oczywiście, że są wypadki, i to liczne, nadużyć, zresztą ściganych. W tym kierunku, to jest w zakresie formalnej legalności trudno czynić sowietom zarzuty. Ale pamiętać należy o tym, że norma sowiecka, czerpiąca swe usprawiedliwienie w państwie sowieckim jedynie, często dająca niewiarygodnie szeroki zakres swobodnego uznania sędziemu czy administratorowi, co w praktyce przedstawia okrutny gwałt nad ludźmi, nie odpowiada naszemu rozumieniu o koniecznej jej harmonii z prawdziwymi celami moralnymi. Gdy jednak pamiętamy o tym, że teoria o samowystarczalności prawa i państwa w zakresie praworządności stawia wymogi tylko formalne, to jest określone prawem pozytywnym, a normodawca, jeśli tylko ma tytuł wydawania norm jeśli je wydaje w zgodzie z innymi, już danymi a wyższymi hierarchicznie (np. konstytucją) normami, ma całkowitą swobodę, którą np. politycznie wzmacnia tzw. wola większości, wola ludu, to i w zakresie praworządności sowieckiej, stawiając jej wymogi formalne, nie wyróżniamy jej gatunkowo od analogicznej na Zachodzie. Różnica tkwi nie w formie lecz w treści, a treść ocenić może nie prawo pozytywne, lecz normatyka moralna czy metafizyczna i tam właśnie należy szukać oceny materialnej prawa sowieckiego i praworządności sowieckiej.

Podstawy ustrojowe państwa sowieckiego daje rozumowanie państwowej filozofii sowieckiej, idące po linii następującej. Pracujące masy rosyjskie stanowią większość. Dyktatura proletariatu jest panowaniem większości nad mniejszością. Dyktatura proletariatu jest demokracją pracujących. Teoria o masach decydujących o urządzeniach państwowych, o prawie, teoria o woli ludu, jako o źródle prawa, jako władzy, otrzymała także między innymi swoją formułę od Lenina. Sowiety, pisał Lenin, są nowym aparatem państwowym, dającym najpierw uzbrojoną siłę robotników i włościan, przy czym ta siła nie jest oderwana od ludu, jak była nią siła starej i stałej armii, lecz w sposób najściślej z nim, tj. ludem, związana. Następnie aparat ten daje związek z masami, z większością narodu. Aparat ten dalej na skutek elekcyjności i usuwalności jego składu przez wolę narodu, bez biurokratycznych formalności jest o wiele bardziej demokratyczny, niż aparaty poprzednie. Daje on wreszcie możność połączenia korzyści parlamentaryzmu z korzyściami bezpośredniej demokracji, czyli łączy w osobach, pochodzących z wyboru przedstawicieli narodu i funkcję prawodawczą, i wykonawczą praw.

Na Zachodzie przez sekularyzację kultury państwowej i prawniczej znaleziono ostoję porządku i władzy w woli mas, w zasadzie w woli wszystkich członków społeczeństwa. Kto sięga po władzę, kto ją wykonuje, stara się to uzasadnić politycznie z pomocą tak lub inaczej konstruowanej woli ludu. Jeżeli nie można się powołać na cały lud, powołać się trzeba przynajmniej na jego większość, na większość jego reprezentacji itp. Konsekwencje tej filozofii wykorzystały sowiety. Robotnicy plus chłopstwo (nieza-możne), w ogóle pracujący, stanowią ogromną większość, tzn., iż mamy dalszy ciąg demokracji, na Zachodzie fałszowanej na korzyść burżuazji, jak mówią sowiety, w Rosji bezpośredniej, masowej, prawdziwej. System sowiecki jest zatem, jak widzimy, brutalnym rozwinięciem doktryny o woli ludu, jako jedynym sprawdzianie wartościowania prawnego, moralnego i wszelkich innych spraw państwa i społeczeństwa.

Konstytucje sowieckie są prawem zasadniczym, podobnie jak na Zachodzie, przy czym zmiany w nich mogą się dokonać z pomocą odpowiednich aktów prawodawczych organów konstytuujących. Organy te są reprezentacyjne i wielogłowe.

Bodaj że jednym z najmocniejszych przejawów sukcesywności ustrojowej Zachodu w sowietach jest idea republiki, właściwa duchowi rewolucji francuskiej, wroga monarchii, z którą o tyle godziła się i godzi, o ile monarcha pozostaje figurantem. Prawnik sowiecki Gurwicz przypomina, iż pojęciu republiki właśnie w sowietach przywraca się jego pierwotną treść (tzn. bezpośredniość rządów ludu w ideale rewolucji francuskiej) zapominaną i spaczoną.

Republikanizm sowieckiego ustroju podkreśla rzadki wypadek wykreślenia z konstytucji jednoosobowego reprezentanta państwa. Sowieckie konstytucje odebrały mu i tę reprezentacyjną funkcję, do jakiej sprowadzony został on (tzw. głowa państwa) na Zachodzie. Ustrój republikański w gruncie swojej filozofii ma tendencję wyeliminowania jednoosobowych funkcji, szczególnie takich, co do których zachodziłoby niebezpieczeństwo, iż zbliżają typ ustroju do systemu monarchii. Pierwszy rozpęd po wojnie światowej szedł też po linii uczynienia prezydenta figurą czysto reprezentacyjną (np. Austria). Bolszewizm, dalej idący w konsekwencjach filozofii republikanizmu, w ogóle skreślił w konstytucji funkcję głowy państwa. Uroczyste przyjmowanie dyplomatycznych przedstawicieli państw obcych oraz ich listów uwierzytelniających, dokonują prezesi Prezydium Centralnego Komitetu Wykonawczego według kolejności, reprezentacja bowiem państwa wobec zagranicy spoczywa w rękach Centralnego Komitetu Wykonawczego Związku i jego Prezydium.

Republika sowiecka egzystuje z pomocą partiokracji, rozwiniętej do nieznanych rozmiarów. Partiokracja jest instrumentem rządów szerokich mas, zbiornikiem ich woli. W aktach konstytucyjnych sowieckich, podobnie jak na Zachodzie, nie ma wzmianki o tym, że całość władzy państwowej spoczywa w rękach partii. Można by na to odpowiedzieć, że jest to kwestia faktu, gdyby nie okoliczność, że np. w tzw. deklaracji o powstaniu ZSSR, tworzącej pierwszy rozdział dziś obowiązującej Konstytucji Związkowej, nie ma ani słowa o partii komunistycznej, podczas gdy znalazło się wiele miejsca na znacznie bardziej drugorzędne i wcale nie prawnicze materie. Upatruję w tym spadek myślenia ustrojowego Zachodu, tworzącego z ludności jednorodną prawniczo masę, faktycznie wyręczaną w funkcjach publicznych przez pośrednika, którym jest partia. Sowiety wykluczyły konkurencję partii, dopuszczając do głosu i rządu jedną tylko. W ogólności jednak – pisze Stuczka – partia proletariatu (komunistyczna) korzysta z tych samych technicznych środków, jakie zostały przyjęte z rozwiniętej burżuazyjnej państwowości. Partia staje się oficjalną władzą, wcale tego nie skrywając. Na pytanie, w jaki sposób urzeczywistniają komuniści partyjność rządów – odpowiada ten sam prawnik sowiecki – iż tak samo (jak na Zachodzie), drogą wystawiania swoich kandydatów i wpływem swojej dyscypliny na swych członków.

Sowiecki elekcjonizm ma swojego poprzednika w silnie rozwiniętym elekcjonizmie Zachodu. Skoro prawo ma swoje źródło w woli ludu, skoro lud rządzi przez swoich reprezentantów, musi istnieć sposób przelewania tej woli, sumowania jej, skupiania, co technika prawnicza ujęła w odpowiednie systematy, nam znane. System sowiecki rozwinął tę zasadę do niebywałych rozmiarów. Prawo wyborcze rozpoczyna się zasadniczo z 18 rokiem życia. Powszechność zredukowana jest o kategorię między innymi osób urzędowych starego reżimu, duchowieństwo, posługujących się pracą najemną w procesie produkcji.

Parlament Związku Sowieckiego (Zjazd) pochodzi z wyborów, tenże Zjazd wybiera Komitet (Cik), Komitet wybiera Prezydium i Radę Ludowych Komisarzy. Zasadą wyborczą jest zwykła większość. Lokalne organizacje sowieckie pochodzą oczywiście także z wyborów. Prezesa Sądu Najwyższego i grupę członków tegoż Sądu wybiera Prezydium Komitetu (Cik), które, trzeba dodać, składa się z 27 członków. Podobnie wybierany jest Prokurator (i jego zastępca) Najwyższego Sądu.

Widzimy, iż elekcjonizmowi masowemu odpowiada kolegialność organów. Przy każdym ludowym komisariacie wybiera Rada Ludowych Komisarzy kolegium, które (w całości lub pojedynczy członkowie) ma prawo zaczepić decyzję komisarza. W posiedzeniu Rady Ludowych Komisarzy (na Zachodzie Rada Ministrów) biorą udział komisarze, nadto wielka ilość osób (członkowie Cik itd.) z głosem doradczym, a mogą uczestniczyć i inni.

Można by się zapytać, jak te tłumy ludzi na wszystkich szczeblach organizacji państwowej mogą przez ciągłe głosowanie rządzić państwem.

Poważę się sądzić, na marginesie mojej analizy, iż z chwilą gdyby obręcz partii komunistycznej, także formalnie przepojonej elekcjonizmem i kolegialnością, spadła i znikł terror grupy osób, narzucających bezwzględnie wolę partii i państwu, Rosja z tym systemem piramidalnych wyborów i kolegialności nie byłaby w stanie utrzymać się ustrojowo i politycznie.

Podział władz jest osią zainteresowań państwowych. Ustrojowo ważną jest kwestia, by w zakresie normodawczym panował porządek i hierarchia. Prymat władzy prawodawczej, wielogłowej i reprezentacyjnej, zaspakaja ten postulat na Zachodzie. Podobnie i w sowietach zadość czyni tej teorii Zjazd, będący organem najwyższym, niezwykle licznym i rzadko się zbierającym, także bez odpowiedzialności. Daje on tylko ogólne wskazania, raczej zaś Komitet (Cik) spełnia funkcję normalnego ciała prawodawczego, w czym dzieli się między sesjami ze swoim Prezydium. W ramach, w ten sposób zakreślonych, wydaje normy Rada Ludowych Komisarzy, że pominę stosunek Związku pojedynczych republik. Niższe organy odpowiadają przed wyższymi.

Konkludujemy tedy, iż sowiecki podział władz zasadza się na prymacie wielogłowego i nieodpowiedzialnego zebrania, zgodnie z zasadą, iż lud (w Rosji lud pracujący) jest ostatecznym źródłem prawa i najwyższym nosicielem władzy przez swoich delegatów. Dalsze ogniwa ustrojowe urzeczywistnienie tej zasady rozwijają w rozmiarach i w sposób, który już dla podstawowego zagadnienia jest, moim zdaniem, drugorzędnego znaczenia.

Desakralizacja Sowietów dokonuje się według zasady „wolności sumienia” (art. 4. Konst. RSSFR), przez którą rozumie się wolność od religii. Obojętność w dziedzinie religii oznacza w istocie rzeczy porzucenie jednego światopoglądu na rzecz drugiego, który uzyskuje także wygląd pseudoreligijny, jak np. absolut – państwo, czy absolut – naród, czy absolut – proletariat, czy absolut – nauka itp.

Wolność sumienia, wprowadzona przez rewolucję francuską i przyjęta przez kontynent, oznaczała się odsunięciem się od gruntu filozoficzno-religijnego, dotąd powszechnego, na rzecz innego absolutu, innej podstawy filozoficznej. Na ewolucji stosunków we Francji można ten logiczny ciąg przestudiować. Zakończyły go ustawy antykościelne, ostra polityka antyreligijna, tzn. antychrześcijańska.

Sowiety mają swój absolut, który prawnie wprowadzają w swój ustrój przez oddzielanie najpierw Kościoła od państwa, wolność religijnej i antyreligijnej propagandy, a następnie tępienie religii pozytywnej (głównie chrystianizmu, ale także i innych) i szeroką propagandę antyreligijną, przybierającą wyraźną i ostrą formę gwałtu i presji.

Dekret o oddzieleniu Kościoła od państwa i szkoły od Kościoła datuje się z dnia 23 stycznia 1918 r. (uzupełniony dekretem z 8 IV 1929 r.). Prawo to konsekwentnie wprowadza w życie zasady, które wcale nie powstały w Rosji, ale przeciwnie – na Zachodzie. W Rosji jedynie przyjęły one wygląd stanowczy i bezkompromisowy. W tej formie też dekret realizuje na razie tezę o religii, jako o rzeczy prywatnej. Jest to pierwszy etap zadania. Drugi i istotny, to uwolnienie sumienia od wszelkich religijnych przejawów, co dziś przeprowadzają sowiety w sposób straszną hańbę przynoszący całej kulturze ludzkości XX wieku.

Wiemy bowiem, jak te kwestie dziś wyglądają w Sowietach praktycznie. Sekularyzacja życia publicznego otrzymuje swoje uzupełnienie i zakończenie w sekularyzacji małżeństwa. Jest rzeczą powszechnie znaną, iż sakralność związku małżeńskiego jest typowym przejawem odnośnych praw państwowych historii. Wiek XVIII (koniec), XIX i początek XX w. pod wpływem odpowiedniej filozofii dążyły systematycznie do laicyzacji małżeństwa, w różnych państwach różnie zaawansowanej. Głównie chodzi o śluby cywilne (obligatoryjne) i odjęcie małżeństwu charakteru nierozerwalności. Sowiety przeszły dotąd dwa stadia w tym kierunku. Pierwsze (1918) wyrównało „zacofanie” Rosji w stosunku do prawa pozytywnego niektórych państw Zachodu (obligatoryjny ślub cywilny i łatwość rozwodu). Drugi etap potencjalnie tkwiące siły w prawach o świeckim małżeństwie wyzwolił i to, co było teorią na Zachodzie propagowaną, stało się tutaj normą prawną. Ten drugi etap (1926) zrównał związek zarejestrowany z faktycznym. Rejestracja nie tworzy odtąd małżeństwa, lecz go formalizuje. Rozwód jest jeszcze bardziej ułatwiony.

Stanowisko prawne jednostki (osobiste i materialne) da się ująć w kilka punktów. Sowiety mają swoją deklarację praw, różniącą się od zachodniej tym, że tam ją stworzono dla obywatela w ogóle, tu dla ludu pracującego (wolność prasy, zgromadzeń itd.). Według wynurzeń dzisiejszych władców Rosji, tamte formuły nie zabezpieczały szerokim masom korzyści tych „wolności” i tych „praw”, dawały im je formalnie, faktycznie eksploatowały te uprawnienia na swoją korzyść warstwy posiadające. Sowiety mają wypełniać te braki, które powstały na skutek złej praktyki „burżuazji” XIX i XX w.

Prawa majątkowe obywatela sowieckiego zakreśla filozofia o społeczeństwie, pochłaniającym całkowicie jednostkę. Własność prywatna pozostaje nadal, choć bez gwarancji nietykalności. Toleruje się ją do czasu nadejścia czystego komunizmu, dziś (1930) forsowanego. Zachód przerzuca się filozoficznie z bieguna indywidualizmu, którego wyrazem jest np. Kodeks Napoleoński, na biegun kolektywizmu. Sowiety dają w swoim prawie przykład aplikacji przejaskrawiania waloru społecznego z uszczerbkiem dla sfery słusznych praw rozwoju jednostki.

W prawie karnym sowieckim uderza nas kilka pozycji. Pierwszą stanowi pojęcie „środków ochrony społecznej”, zastępujące dotychczas panujące pojęcie „kary”. W kodeksie karnym brak pojęcia „wina”, „winny”, chociaż pozostały one w kodeksie procedury. Społecznie niebezpieczne czyny (przestępstwa) zagrażają socjalistycznemu państwu robotników i włościan oraz zaprowadzonemu w tym państwie porządkowi prawnemu. W stosunku do osób, które te czyny popełniają, stosuje się zatem środki ochrony społecznej. (Art. 1 Kodeksu rosyjskiego z r. 1926). I to jest cała podstawa filozoficzna „winy” i „kary”, filozofia, nie wytworzona w Rosji i nie przez bolszewików, ale przez tzw. szkołę włoską, w ogóle Zachód. Nie ma „winy” i nie ma „kary”, jest tylko porządek społeczny i ludzie oraz czyny, zagrażające temu porządkowi. Prawo ma na celu nie karanie, ale ochronę społeczeństwa przed naruszaniem jego porządku. Dopiero w sowieckiej Rosji, pisze Isajew, otwarły się przed prawem karnym nowe horyzonty, które Enrico Ferri pragnął zobaczyć w zamkniętym kole społeczno-kapitalistycznych stosunków. Środki ochrony społecznej nie mają mieć na celu wyrządzenia fizycznego bólu lub poniżania godności ludzkiej i do odpłaty i kary nie zmierzają (art. 9 Kodeksu rosyjskiego). Mają natomiast poprawiać, leczyć i wychowywać, nazywają się też one – środkami sądowo-poprawczymi, leczniczymi i leczniczo-wychowawczymi. Do sądowo-poprawczych należą: ogłoszenie za wroga ludu (z pozbawieniem praw i wydaleniem z granic Związku), pozbawienie wolności, czasowe wydalenie z granic Związku, z pewnej miejscowości, pozbawienie praw obywatelskich i praw politycznych, konfiskata majątku, grzywny, zwolnienie ze służby, nagana publiczna i niektóre inne.

W związku ze światopoglądem filozoficznym o ochronie społecznej i środkach ochrony powstaje kwestia tzw. analogii, mającej szerokie zastosowanie w sowieckiej kryminalistyce. Wypływa ona wyraźnie z zasady, co dopiero przytoczonej (konieczności ochrony społecznej), i jest jej konsekwencją. Kodeks nie może przewidzieć wszystkich działań i zaniechań, które są społecznie niebezpieczne. Jeżeli się pojawią, zasadę i zakres odpowiedzialności za nie określa się zgodnie z tymi artykułami kodeksu, które przewidują przestępstwa najbardziej podobne co do rodzaju. (art. 16 kodeksu z r. 1926, art. 10 kodeksu z r. 1922).

Drugą pozycją jest stosunek do kary śmierci. Wiemy, iż Zachód wykształcił teorię o potrzebie zniesienia kary śmierci. Sowiety szanują i uznają tę zasadę, dopuszczając jednak jako „wyjątkowy środek” i „aż do odwołania” rozstrzelanie. Z części szczegółowej kodeksu dowiadujemy się, że ten „wyjątkowy” i „aż do odwołania” „środek ochrony społecznej” ma nadzwyczajnie i niewiarygodnie szerokie zastosowanie. Niemiec Hippel nazwał słusznie karne prawo sowieckie „terrorem w formie prawa”, na co odpowiada Isajew, że przeprowadzenie wielkich zdobyczy kosztuje wiele krwi (Isajew pisze „potoki krwi”), wobec zaś takiego tłumaczenia oczywiście nie powinno być powodu do utyskiwań.

Za trzecią pozycję charakterystyczną uważam stosunek sowieckiego prawa karnego do zagadnień moralnych jak spędzenie płodu i problemat zboczeniowych przejawów seksualnych. Zasadnicza niekaralność spędzenia płodu jest postulatem myślenia racjonalistycznego i indywidualistycznego, którą też stara się wprowadzić w kodeksach państw Zachodu. Wprowadził ją też kodeks sowiecki, podobnie jak zasadniczą niekaralność zboczeń seksualnych.

Nie wchodzę zupełnie w zagadnienie, o ile sowiecki eksperyment oddala się w wykonaniu od idei, które bierze z Zachodu, jako ostatni wykwit racjonalizmu. Zwracam natomiast uwagę na to, że te idee pożycza czy recypuje z zachodnich prądów i teorii, że je zaszczepia u siebie z konsekwencjami, które mogą budzić grozę i zdumienie, iż są stosowane między ludźmi i dla ludzi. […]

Sowiety mają w najwyższym stopniu nieznośne dla obywateli prawo, ale to już jest dziedzina poza prawem (pozytywnym). Zachód wykształcił tzw. pozytywizm prawniczy, który dotąd przeważa, a opiera się na zasadzie, iż co daje prawodawca (pozytywny), to jest prawem. Typowe prawo Zachodu nie stawia żadnych innych wymogów, szczególnie zaś w zakresie moralności przepisów prawnych, ograniczając się do formalnych jedynie, a więc właściwego organu, właściwej procedury itd. Te wymogi znane są sowietom, choć prawnik Zachodu ma nieco trudności, przywykły do swojego szablonu, w wyróżnieniu normodawców sowieckich w ich dość szerokiej i skomplikowanej skali. Nie widzę jednak możności uznania trafności wniosków Iljina w zakresie jego konstrukcji „normy działania” i „normy samowoli”. Prawo jest według swojej istoty, pisze dalej wspomniany autor, zorganizowanym pokojem. W przeciwieństwie do tego rewolucja jest złamaniem pokoju. Rewolucja zatem nie ma prawa, taki byłby sens dowodzenia.

Otóż istotnie prawo jest zorganizowanym układem stosunków społecznych zgodnie z teorią pozytywizmu. Pokój jest jednak postulatem metaprawnym, mniejsza o to na razie, jak go należy bliżej rozumieć. Bolszewizm łamie dotychczasowy porządek, dotychczasowy „pokój” powiedzmy, ponieważ z jego stanowiska ten „pokój” jest „niesprawiedliwością”.

Żeby obalić stanowisko filozoficzne bolszewizmu, nie należy go atakować z punktu widzenia pozytywizmu prawniczego, któremu on zresztą czyni zadość (jak w ogóle każda filozofia, dysponująca wystarczającymi środkami przymusu), ale trzeba wysunąć inny filozoficznie kąt oceny. Trzeba powiedzieć, iż organizowanie „pokoju” przez bolszewików kosztuje morze krwi i zniszczenia i „pokój” ten zamiast „dobra” przyniesie „zło”, nie będąc „pokojem”, lecz ciągłą zbrodnią i niszczeniem, ale znowu zaraz należy wyjaśnić, jakiego systemu etycznego kryterium pragniemy stosować. Powiemy np., że człowiek wyzuty z religii, z rozbitą rodziną, będzie powoli zgruchotany moralnie, stoczy się do poziomu czworonoga, a społeczeństwo stopniowo się rozłoży. Filozofii sowietyzmu, powtarzam, nie można przeciwstawić postulatów prawa (pozytywnego), lecz postulaty moralno-metafizyczne określonego systemu. […]

Zachód zrezygnował w swoich urządzeniach prawnych z założeń metaprawnych. Materialnie jednak, wszystkie jego prawa są odbiciem tych lub innych przesłanek moralno-metafizycznych. Sowiety głośno, oficjalnie, formalnie utwierdziły swoją materialistyczną metafizykę, stanowiąc przez to fundament dla swojego prawa (pozytywnego). Nie można ich zbijać ze stanowiska, które przyjął formalnie Zachód, z punktu widzenia formalnego, z punktu widzenia prawa pozytywnego. Zachód, którym zresztą poruszają różne doktryny filozoficzne, nie jest zadowolony z postępu i obrotu rzeczy w prawie sowietów, choć winę tego, iż o ważności prawa decyduje jedynie element formalny, musi sam sobie przypisać. Ten punkt widzenia wykorzystały sowiety, dorabiając do zdolności prawodawstwa pozytywnego swoją metafizykę. Zachód może odpowiedzieć skutecznie na prawo sowietów jedynie w ten sposób, iż w swoim prawie stwierdzi określone podstawy moralno-metafizyczne, które mają go obowiązywać, które mają jego prawo pozytywne ograniczać, że uzna je za jedynie słuszne, celowe w rozwoju społeczeństw, moralne. Natomiast metafizykę materializmu musi uznać za przeciwną naturze ludzkiej, rujnującą człowieka, grożącą społeczeństwu niebywałymi klęskami moralnymi i materialnymi, jak to zresztą w szerokich i groźnych rozmiarach ma już miejsce w sowietach. Nie widzę innego tytułu, któryby upoważniał Zachód do czynienia sowietom zarzutów na gruncie prawa (pozytywnego). […]

Na pytania, postawione w przedmiocie istoty prawa i praworządności państwa i jego urządzeń, stanowiska jednostki, otrzymaliśmy na terenie sowieckich urządzeń odpowiedź, która tezę naszą o pochodności zjawisk sowietyzmu w stosunku do racjonalistycznej koncepcji prawa i państwa na Zachodzie potwierdza. A jeżeli tak, to przed nowym prądem w prawoznawstwie, tak jak się on już rozwija, powstaje zadanie przetrząśnięcia wszystkich podstawowych instytutów prawnych i wszystkich założeń prawniczych w całej ich dostojności, w jakie ubrał je wiek XIX i początek XX, a z jakich w sposób barbarzyński skorzystał i korzysta sowietyzm. Wiemy zaś, z jakich przesłanek wypływa ta filozofia sowietyzmu. Człowiek jest zwierzęciem, bez żadnej przyszłości i bez żadnego celu metafizycznego. Jako zwierzę można go tresować w sposób, który budzi najwyższą odrazę i grozę w ludziach, u których tli się poczucie godności i wartości, z taką siłą narzucone światu przez chrystianizm i jego filozofię. I dziwna rzecz. Doktryna, która odrzuciła metafizykę, opierając się na empirii i pozytywnych badaniach, w sowietach otrzymuje wygląd zespołu zasad, które oderwane od swych naturalnych podstaw, to jest prostej znajomości stosunków i aspiracji człowieka, wprowadza się w życie siłą i niebywałym gwałtem. W tym znaczeniu uważam sowietyzm za okres schyłkowy, okres, którego genezy szukać należy w objawach kultury ludzkiej, zwanych już to ateistycznym racjonalizmem, już to monizmem państwowym i prawnym, już to w ogóle niechęcią do związku prawa z moralnością, metafizyką, religią, już to w części indywidualizmem i atomizmem społecznym.

Sowietyzm zamyka epokę sposobem, który w skutkach, dziś ujawnionych, z pewnością nie był pożądany przez tych, którzy ją wywołali. Zamyka dlatego także, iż nawet gdyby zapanował powszechnie, uczyniłby z dzisiejszego świata pustynię lub zwierzyniec. Z tych i innych powodów w kraju, gdzie wyrastał racjonalizm, budzi się prąd, który podkreśla dualizm metafizyczny, podkreśla wartość człowieka i jego dalsze pozagrobowe przeznaczenie, podkreśla znaczenie społeczeństwa, stałość i niezmienność zasad bytu, a równocześnie zmienność okoliczności i warunków rozwojowych, zaprzecza istnieniu absolutu we względnych i przemijających przejawach życia ludzkiego, a podkreśla istnienie Absolutu, Twórcy wszechrzeczy i Normodawcy światów i ludzi.

 

* * *

 

Ignacy Czuma (1891-1963) – prawnik, polityk, publicysta. Urodził się 22 października 1891 r. w Niepołomicach. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 1922 r. wykładał prawo skarbowe na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 1938-1939 pełnił funkcję prorektora tej uczelni. Był aktywnym działaczem Akcji Katolickiej, Polskiego Stronnictwa Katolicko-Ludowego i BBWR. W kadencji 1930-1935 Czuma był posłem na Sejm; zasiadając w Komisji Konstytucyjnej uczestniczył w tworzeniu Konstytucji kwietniowej. Zajmował się głównie skarbowością, choć często zabierał głos w sprawach społecznych. Prace publikował w wielu czasopismach, współpracując z „Drogą”, „Prądem”, „Przeglądem Filozoficznym” i „Ruchem Katolickim”. Spośród jego najważniejszych monografii warto wymienić: Równowaga budżetu na tle prawa budżetowego różnych państw (1924), Filozoficzne punkty styczne Zachodu i bolszewizmu (1930), Dzisiejsza filozofia sowieckiego prawa a romantyzm prawniczy (1930), Absolutyzm ustrojowy (1934), Sprawiedliwość i miłość jako zasady chrześcijańskiego ustroju państwowego (1937), Wolność narodu w państwie (1937), Polityka ludnościowa III Rzeszy (1939), Moralny koszt współczesnej wojny (1946). Zmarł 18 kwietnia 1963 r. w Lublinie. W 2003 r. OMP w serii Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej wydał jego wybór pism – Absolutyzm ustrojowy.

 

Wybrane fragmenty pochodzą z artykułu Dzisiejsza filozofia sowieckiego prawa a romantyzm prawniczy, drukowanego pierwotnie w „Pa-miętniku Lubelskim” Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Lublinie, cyt. za odbitką dokonaną w Lublinie w 1930 r., s. 22-43.

Sponsorzy:

Muzeum Historii Polski Patriotyzm Jutra

Dofinansowano ze środków MHP w ramach programu „Patriotyzm Jutra”

Teksty prezentowane na niniejszej stronie są dostępne na licencji Creative Commons. Uznanie autorstwa – 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej i Autorów tekstów.

Ilustracje, design: Stereoplan